sobota, 17 października 2015

Heresy, Morthus, Outre i Infernal War w Bazylu 16 października 2015 (fotorelacja)



















14 października ruszyła długo przeze mnie oczekiwana trasa Eaters of Hope MMXV, której przewodnim celem była promocja najnowszego albumu Infernal War "Axiom" (2015). Wpierw odbyły się koncerty w Lublinie i Warszawie, ja postanowiłem stawić się jak zwykle w poznańskim Bazylu. Niestety w klubie zdarzają się obsuwy - nie inaczej było tym razem, z tego powodu Outre (ku mojemu rozczarowaniu i konsternacji dość tłumnie zgromadzonej widowni) musiało okroić swój set. Pierwsza kapela, czyli thrash metalowe Heresy z Kostaryki pierwotnie miała zagrać jako rozgrzewacz o 19.30, ale rozpoczęła swój krótki gig dopiero po 20.10, a potem niestety opóźnienia się niestety zaczęły nawarstwiać. Dobrze że Infernale zagrali pełen set i jednokrotnie zabisowali.

Frekwencja na poznański Eaters of Hope zdecydowanie dopisała i sporo znajomych twarzy się pojawiło. Z każdą osobą udało się zamienić parę słów przed rozpoczęciem koncertu i w przerwach pomiędzy poszczególnymi gigami. Wróciłem też do domu bogatszy o trzy płyty CD, w tym o "Axiom" oraz ostatni długograj Greków z Varathron. Ale teraz trochę o muzyce. Otwieraczem Eater of Hope zostali Kostarykanie z Heresy. Nigdy nie widziałem na żywo metalowej kapeli z Kostaryki (swoją drogą jest to kraj Ameryki Łacińskiej, który bardzo chciałbym kiedyś odwiedzić, w końcu mają tam piękne wulkany np. Arenal), ba, kompletnie nie znam tamtejszej sceny metalowej. Występ Heresy odebrałem bardzo pozytywnie - zagrany z werwą i latynoską zadziornością thrash metal, muzycy uśmiechnięci, mający sympatyczny kontakt z publicznością, żyjący dla łojenia thrash metalu. Według niezawodnego Metal Archives zespół póki co nie ma obfitej dyskografii - jeden pełny album "Worldwide Inquisition" (2012) oraz singiel "Rebuilding the Beast" (2014). Jeśli kiedykolwiek jeszcze wrócą, by zagrać w Polsce chętnie zakupię ich nagrania, choć thrash metalu słucham raczej sporadycznie.

Drugą kapelą, która zaprezentowała swoją twórczość na scenie Bazyla był death metalowy Morthus z Warki. Miałem okazję dwukrotnie przesłuchać ich 12-minutową EP-kę "The Abyss" (2014) tuż przed koncertem i muszę przyznać że była całkiem solidna. Morthus to młoda kapela, która jest obecnie na etapie finalizowania debiutanckiego albumu. Krótko o ich muzyce i krótkim występie w trakcie którego zagrali jeden kawałek z nadchodzącej płyty - przyzwoity, dość melodyjny death metal z naleciałościami szwedzkiego black metalu. Najbardziej przypadły mi do gustu jednak wolne, ocierające się o death doom partie w kawałkach Morthus np. w "In the White Wolf's Kingdom". Zespół z potencjałem. Oby go nie zmarnował.

Tak jak wspomniałem we wstępie Outre z powodu obsuwy musiało skrócić swój gig. Wielka szkoda. Zagrali chyba z pięć kawałków i nagle zeszli ze sceny. Wpierw jednak o drobnej roszadzie w składzie (nie mam pojęcia czy trwałej) - Stawrogina z Odrazy, wokalistę na "Ghost Chants" (2015) zastąpił na żywo Tymek Jędrzejczyk, wokalista Exmortum, Exorcist i Ragehammer. Tymek jest niesamowicie żywiołowym wokalistą, co pokazał wczoraj w trakcie skróconego koncertu Outre. Do płyty Outre "Ghost Chants" (2015) musiałem się przez pewien czas przekonywać, ale to jest muzyka na przynajmniej kilkanaście przesłuchań. Black metal zaprezentowany przez Outre jest nowoczesny i przestrzenny, przesycony złowrogą i mroczną atmosferą, co uwypuklają wolniejsze fragmenty poszczególnych kompozycji oraz rozpływające się, dysonansowe partie gitar a la Deathspell Omega. Na pewno nie jest to łatwa muzyka - potrafi być bardzo agresywna, dzika i opresyjna, ale też melancholijna i eksperymentalna. Outre powinni zagrać w Poznaniu pełen set, więc niedosyt pozostał.

Finał Eater of Hope to oczywiście szaleńczy koncert Infernal War. Czytałem ostatnio w sieci sporo dyskusji i sporów na temat wyższości "Redesekration" (2007), "Conflagrator" (2009) czy "Terrorfront" (2005) nad "Axiom" (2015) - gusta są różne, mnie tam "Axiom" się podoba i nie ma na najnowszym albumie IW jakichś odstępstw brzmieniowych i nadmiernego kombinowania. Nadal muzyka Infernal War pozostaje niewiarygodnie wściekłą, intensywną, duszną, przesyconą mizantropią i nienawiścią do chrześcijaństwa rzezią. Od dawna zachwycała mnie w Infernal War praca perkusisty Stormblasta - ten facet jest maszyną demolującą zestaw perkusyjny. Nadto brutalne, gniewne i kaleczące wokale Warcrimera. Koncert Infernal War rozpoczął się po 22.30 i trwał jakieś 52-53 minut. Momentalnie pod sceną zrobiło się tłoczno i niektórzy zaczęli pogować i napierać na innych. Przezornie ustawiłem się z boku, gdyż chciałem machnąć choć kilka fotek grającej kapeli. Wydaje mi się że oprócz konsumpcji płyt Infernal War trzeba kapelę z Częstochowy zobaczyć na żywo, by fizjologicznie odczuć emanującą od niej wściekłość i bezlitosną dzikość tej dźwiękowej anihilacji. To tak jakby w Infernal War skumulowała się potężna nienawiść do świata i gorycz. Set-lista Infernal War chyba identyczna jak ta w Lublinie: "Ściąć Nazarejczyka", "Genocide Command", "Crushing Impure Idolatry", "Into Dead Soil", "Spears Of Negation", "Spill the Dirty Blood Of Jesus", "Axiom", "Crush the Tribe Of Jesus Christ", "Paradygmat", "The Parallel Darkness", "Death's Evangelist" i "Life Is War".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz