W sumie nic dziwnego, że ten dziewięcio-odcinkowy serial survivalowy stał się prawdziwym hitem Netflixa. Jest doskonale zagrany, wciągający jak diabli, chwilami mocny, brutalny i krwawy, chwilami całkiem poruszający czy zabawny. W chwili gdy piszę te słowa ma miejsce gigantyczna awaria Facebooka i Instagrama, jednak od czasu netflixowej premiery 17 września "Squid Game" stał się nie lada trendem w social mediach (Facebook, Instagram, TikTok). Widzowie łatwo identyfikują się z niektórymi sympatyczniejszymi postaciami w "Squid Game", które stale myślą tylko o zdobyciu pieniędzy, gdyż pragną odmienić los własny i rodzin, pragną za wszelką cenę wyjść z piekła ekonomicznej biedy i beznadziei, czują się zdradzeni i dyskryminowani przez system. Można się z tymi postaciami identyfikować, zwłaszcza wówczas, gdy samemu odczuwa się wyalienowanie, rozczarowanie i gniew.
Warto dodać, że Korea Południowa jest krajem z bardzo wysokim wskaźnikiem samobójstw (zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet). Przyczyny są złożone: bieda, bezrobocie, nierówność płci, przemoc w rodzinie, konflikty rodzinne/międzypokoleniowe, hejt w sieci i nade wszystko nieustanna presja na sukces, bezduszna i niekończąca się rywalizacja, której nie są w stanie sprostać choćby młodzi ludzie (zarówno kobiety, jak i mężczyźni). Swoje zrobiła także pandemia Covid19. Od śmierci samobójczej umierają także gwiazdy K-popu i inni idole np. aktorka i piosenkarka Sulli (Choi Jin-ri) w 2019 roku, aktorka Lee-Eun-ju w 2005 roku (napisała list samobójczy własną krwią), aktorka Choi Jin-sil w 2007 roku, piosenkarz Kim Jong-hyun z zespołu Shinee w grudniu 2017 roku, itd. Social media domagają się coraz to nowych wschodzących gwiazd, ich blask gaśnie jednak bardzo szybko i są strącane z piedestału, a na ich miejsce wchodzą nowi wschodzący idole. Gwiazdy K-popu i młodzi aktorzy/młode aktorki prowadzą stresujące życie pełne zażartej konkurencji i presji sukcesów, wciąż muszą wyglądać pięknie, uśmiechać się, podporządkowywać się (także seksualnie) menadżerom, innym idolom czy agentom, jeśli ich kariera ma być długa, obfitująca w komercyjne sukcesy i znacząca.
"Squid Games" obejmuje sześć morderczych, bazujących na zabawach z dzieciństwa gier (m.in. wycinanie igłą z plastra miodu danego kształtu), w których biorą udział motywowani zdobyciem fortuny gracze w liczbie 456. Ci co przegrają giną nierzadko w dość brutalny i sadystyczny sposób. I choć tytułowa gra ma być oparta na uczciwych zasadach, przyjaciele czy osoby bliskie zdradzają się i stają się śmiertelnymi wrogami, niektórzy gracze podejmują irracjonalne i brzemienne w skutkach decyzje. Wśród głównych bohaterów "Squid Game" mamy m.in. gamoniowatego, acz wrażliwego hazardzistę, młodą uciekinierkę z Korei Północnej czy źle traktowanego przez bossa pracownika z Pakistanu. Jednak zwycięzca może być tylko jeden. Czy gigantyczna nagroda pieniężna warta jest przygniatającego poczucia winy?
Do zapamiętania kreskówkowa i zarazem złowieszcza scenografia w "Squid Game", zwłaszcza nasycone kolorami labirynty schodów jakby żywcem wyjęte z "Relativity" M.C. Eschera czy z bogatej wyobraźni Jorge Luisa Borgesa. Swoją drogą morderczej robotycznej lalce z pierwszego odcinka sezonu wróżę nie mniejszą viralową popularność jak niemal trzymetrowej i zabójczo powabnej wampirzycy z "Resident Evil Village", Lady Dimitrescu.
Zastanawiałem się nad mechanizmami popularności "Squid Game" wśród widowni z różnorodnych krajów (nawet małoletni oglądają ten serial i dyskutują o nim w szkołach, co nie umyka uwadze pedagogów). Mnożą się cosplaye bazujące na postaciach z serialu, organizowane są pierwsze gry oparte na grach ze "Squid Game", w których ludzie rywalizują o pieniądze, ale na szczęście nie są mordowani, sprzedawane są maski, białe vansy czy dresy przypominające te z serialu.
I doszedłem do wniosku, że "Squid Game" obala mit ciężkiej, zespołowej pracy będącej gwarantem sukcesu w kapitalistycznym społeczeństwie, gdyż jeśli będziemy słabsi czy wybierzemy zły zespół do wzajemnej współpracy... to zginiemy, przepadniemy. Jednostkę czy grupę łatwo poświęcić dla dobra ogółu, a dzika i nieposkromiona rywalizacja ludzi znajdujących się na finansowym dnie zamienia niektórych w amoralne bestie. W dystopijnym "Squid Game" zagrożeniem nie jest jakiś środowiskowy kataklizm, wojna nuklearna czy jakaś inna apokalipsa; owo zagrożenie jest banalne: popadnięcie w długi. Jeśli popadniesz w długi to będziesz nikim, będziesz stygmatyzowany, ludzie odwrócą się od ciebie. Obecnie łatwiej przyznać się do życia z depresją, niż do bycia dłużnikiem, co oczywiście sprzyja kryzysom psychicznym.
W Korei Południowej mnóstwo dorosłych ludzi zmaga się z długami, gdyż pożyczki są tam bardzo łatwo dostępne. Niektórzy nie umieją wyjść ze spirali zadłużenia i stają się niewypłacalni. Rośnie bezrobocie wśród młodych ludzi, rosną ceny mieszkań w wielkich miastach. Pandemia Covid19 przyczynia się do upadku małych biznesów np. lokalnych restauracji czy barów. Jednak bolączka tkwienia po uszy w długach i ciągłego brania pożyczek to uniwersalny problem. I często pętla zaciśnięta na gardle. Dlatego też "Squid Game" stał się hitem, swoistym viralem w social media, serialem, o którym prawie wszyscy słyszeli. Jestem jednocześnie przekonany, że jego popularność jeszcze wzrośnie, właśnie ze względu na ów uniwersalny przekaz. W końcu popaść w długi może realnie każdy, wystarczy do tego po prostu nagła choroba czy upadek biznesu dzięki pandemii.
W tej chwili od bodaj 5 godzin nie działają Facebook, Instagram, Messenger i WhatsApp. Zapraszam zatem do lektury mojego bloga. :-)
EDIT 14 października - rośnie popularność "Squid Game" w social mediach (serial jest obecny na Youtube, Tik Toku, CDA - poza Netflixem), pojawiają się dedykowane serialowi gry. "Squid Game" oglądają już (być może wyrywkowo) 7-8 letnie dzieci albo przynajmniej wiedzą o jego istnieniu. Oczywiście ze względu na krwawe i brutalne sceny dzieci nie powinny go oglądać, z drugiej strony podam swój przykład: już jako kilkuletnie dziecko oglądałem na pirackich kasetach video takie krwawe horrory jak "Martwe zło" (1981), "Phenomena" (1984) czy "Świt umarłych" (1978), co później skutkowało wielką miłością do gatunku. Czytałem też powieści grozy Grahama Mastertona, Guya N. Smitha czy Stephena Kinga, grałem potem w strzelanki a la "Doom", pamiętam też oglądanie z rodzicami 997, stąd utrzymujące się po dziś dzień zainteresowanie kryminalistyką i kryminologią, częstokroć banalnym złem, które człowiek czyni. Horrory i programy kryminalne nie wypaczyły mojej psychiki, nauczyły mnie natomiast odróżniać wykreowaną fikcję filmową od rzeczywistości. Stałem się bardziej ostrożny w kontaktach międzyludzkich i z czasem zrozumiałem, że wśród ludzi mogą czaić się odrażające potwory, bestie w ludzkiej skórze. Człowiek postawiony w sytuacji ekstremalnej czy będący pod wpływem znajdującego się wyżej w hierarchii autorytetu może krzywdzić i nie widzieć w swoim postępowaniu nic złego. W "Squid Game", tak jak zresztą w "Parasite" (2019) mamy atak na rozpasany, oparty na niepohamowanej konsumpcji kapitalizm. Mamy także inwigilację i totalną kontrolę oraz rozpad więzi międzyludzkich w toku morderczej rywalizacji, gdyż stają się one płytkie, manipulacyjne, wyzute z empatii, oportunistyczne. Może zamiast zabraniać całkowicie oglądania tego serialu dzieciom (a jak wiadomo zakazany owoc smakuje najlepiej), warto byłoby z nimi na ten temat porozmawiać?
Lepiej tłumaczyć i edukować niż zabraniać, zakazywać, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz