piątek, 13 czerwca 2014
Supreme Lord i Incantation we Wrocławiu - 12 czerwca 2014 roku (fotorelacja)
W ramach rekompensaty za niemożność zobaczenia Voidhanger, Merrimack i Mayhem 29 maja 2014 roku w Warszawie postanowiłem powtórnie zobaczyć na żywo amerykańską legendę death metalu Incantation (16 listopada 2013 roku zagrali w poznańskim Bazylu supportowani m.in. przez włoski Forgotten Tomb). Do Wrocławia z Poznania dojazd dość przyjemny i nieskomplikowany - do tego dochodzi niezaprzeczalny urok tego miasta i sporo znajomych, z którymi można się spotkać i pogawędzić (o ile dysponują akurat wtedy wolnym czasem).
Koncert odbył się w wrocławskim klubie Liverpool, gdzie pracuje moja dobra znajoma. Pierwszy zgrzyt: frekwencja nie dopisała, pustki na sali, choć podobno sprzedało się około setki biletów. W Poznaniu w ub. roku było o wiele więcej ludzi... pewnie dlatego, że Incantation supportowały zagraniczne kapele jak Ragnarok czy Forgotten Tomb. Drugi zgrzyt to duża obsuwa czasowa... z tego co pamiętam Incantation miało wejść na scenę o 21.20, a kapela Johna McEntee zaczęła grać dopiero przed 23. Poza tym brzmienie koncertu mogło by być lepsze, bardziej klarowne.
Przed zielonogórskim Supreme Lord wystąpiły dwa kompletnie mi nieznane składy parające się death metalem: Disorder ze Strzegomia (dwie płyty: "Confess" z 2006 roku i "Pure Hatred" z 2014 roku) oraz warszawski Spirits Way (dwa wydawnictwa: "Freedom Through Blood" (2011) oraz "Brainless Puppets Are Enslaved" (2012). W tym pierwszym wyróżniał się wokalista w nakryciu głowy kata. Oba zespoły dały całkiem porządne, acz czasem nieco monotonne death metalowe występy, choć osobiście bardziej przypadł mi do gustu Spirits Way. W każdym bądź razie wielość rodzimych składów death metalowych robi się zatrważająca. No i dobrze, wszak Polska death metalem i black metalem stoi.
Supreme Lord, kapela znanego chociażby z Witchmaster czy Azarath Reyasha to jedna z najstarszych, istniejących już od początku lat 90-tych polskich kapel death metalowych. Na koncie ma liczne dema, EP-ki i dwa długograje. Death metal grany przez Supreme Lord jest masywny i cholernie brutalny, co dało się odczuć w trakcie krótkiego (około 25 minut) setu zespołu. Lekko nie było, a frontman zespołu Reyash dawał z siebie wszystko zachęcając widownię do szaleństwa pod sceną. Znakomity przedsmak przed koncertem Incantation - zresztą Supreme Lord scoverował Amerykanów na płycie "Father Kaos" (2009) wykonując ich fenomenalny "Profanation".
Nie chcę się znowu powtarzać, ale na koncerty takich zespołów jak Incantation warto chodzić. Kierowany od 1989 roku przez Johna McEntee Incantation promował swój już dziesiąty album studyjny "Dirges of Elysium" (2014), z którego zagrał wczoraj parę numerów. Podziwiam ten zespół za konsekwencję i niezwykły wręcz upór w szerzeniu death metalowej profanacji. John McEntee mimo 44 lat na karku wciąż dysponuje dzikim i brutalnym growlingiem, a Kyle Severn (Acheron) wymiata na perkusji aż miło. Nade wszystko Incantation na żywo potrafi przywalić takim zwolnieniem, że normalnie ciarki po plecach chodzą... a potem następuje duszna death metalowa rzeź skłaniająca fanów do amoku pod sceną (John z uśmiechem na ustach nazywa ich "motherfuckers"). Koncert Incantation potrwał godzinkę, ciężko mi w tej chwili stworzyć jakąś konkretną set-listę, na pewno zagrali m.in. "Emaciated Holy Figure", "Debauchery", "Blasphemous Creation" czy "Impending Diabolical Conquest"... konkludując pełnoprawne wciąż pozostaje twierdzenie, że Incantation wraz z Immolation tworzą ekstraklasę bluźnierczego amerykańskiego death metalu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz