piątek, 27 października 2023

Masakra w Lewiston w stanie Maine

                                                              

Czytam właśnie o kolejnym masowym mordzie w USA, tym razem o masakrze dokonanej w mieście Lewiston w stanie Maine, na którą zareagował pochodzący z tego stanu Stephen King: "To szaleństwo w imię wolności. Przestańcie wybierać apologetów morderstwa. To nie ma miejsca w innych krajach". Maine uchodzi za jeden z najspokojniejszych stanów w USA, jeśli chodzi o morderstwa z użyciem broni palnej. Ale do rzeczy: wieczorem 25 października 40-letni Robert Card zaczął zabijać strzałami z karabinu najpierw w kręgielni Just-In-Time Recreation, a potem w barze Schemenengees Bar & Grille Restaurant. W obu lokalizacjach, gdzie active shooter dokonał masakry zginęło 18 osób, a 13 zostało rannych, z czego troje jest w stanie krytycznym. Obecnie trwa obława na sprawcę, który unika zatrzymania przez policję choćby dlatego, że pozbył się telefonu wiedząc, że policjanci mogą go łatwo namierzyć, gdyby miał go przy sobie. Opuszczony samochód Carda (biały SUV marki Subaru

) został odnaleziony w miasteczku Lisbon Falls niedaleko Lewiston. Mieszkańcom Lisbon zaleca się nie wychodzić na noc z domu. Policja i agenci FBI przeszukali już dom Carda w miasteczku Bowdoin. Mijają kolejne godziny i póki co nie ma śladu Roberta Carda. Poszukiwania mają obejmować m.in. użycie specjalistycznych kamer na podczerwień gdyby Robert ukrywał się gdzieś w lasach.

Co ciekawe, Robert Card jest eks-żołnierzem ze stopniem sierżanta. Pytanie jaki miał motyw. Osoby, które go znały twierdzą, że Card słyszał głosy. Ogarnęła go ostatnio paranoja, że sąsiedzi plotkują na jego temat. Będący fanatykiem broni palnej Rob zapewne postanowił zrobić z nimi porządek, gdyż być może spodziewał się, że plotkarze będą przebywać we wspomnianym barze i na kręgielni. Lokalizacji obu masakr z pewnością nie wybrał przypadkowo. Wiadomo, że latem 2023 r. Robert spędził dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym. Groził też strzelaniną w bazie wojskowej w Saco (Maine). 

EDIT: Robert Card został odnaleziony martwy pod dwóch dniach obławy w miasteczku Lisbon Falls koło rzeki Androscoggin. Odebrał sobie życie strzałem w łeb.

Swoją drogą w Polsce też od kilku dni trwa obława na mordercę 6-letniego chłopca. Policja poszukuje 44-letniego Grzegorza Borysa, który 20 października podciął gardło własnemu synkowi. Mężczyzna jest już objęty Europejskim Nakazem Aresztowania, ale nadal może ukrywać się w gęstych, pagórkowatych i liściastych lasach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że Borys także jest żołnierzem (konkretnie Marynarki Wojennej), zatem wie doskonale jak się skutecznie ukrywać przez dłuższy czas wykorzystując okopy, transzeje, przyleśne ogródki działkowe i naturalne kryjówki. Także do jego poszukiwań wykorzystywana jest kamera termowizyjna. Nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna przygotował sobie wcześniej kryjówki z jedzeniem, a w jednej z ziemianek znaleziono telefon, kosmetyki i rzeczy mogące należeć do Grzegorza Borysa. Z drugiej strony przedmioty te mogą należeć do kogoś innego (np. jakiegoś bushcraftowca biegłego w sztuce survivalu). Konkludując, widzę tutaj podobieństwa ze sprawą potrójnego mordercy Jacka Jaworka, który zniknął bez śladu i nadal nie został odnaleziony. 

EDIT; Natomiast obława na Grzegorza Borysa trwa już 11 dni. Mężczyzna nadal ukrywa się w lasach TPK. 44-latkowi udało się przechytrzyć dwóch żandarmów z ŻW, którym nie udało się go zatrzymać, a także odrzucić policyjnego psa, który się na niego rzucił. Wygląda na to, że Borys jest godnym przeciwnikiem dla poszukującej go policji i Żandarmerii Wojskowej. Nie pomagają nawet poszukiwania ze śmigłowca oraz z psami tropiącymi.

Tyle na dzisiaj. Kolejny dłuższy tekst true crime w planach. 

EDIT 2: Ciało Grzegorza Borysa odnaleźli saperzy z Rozewia pod pływającą wysepką (naturalną przeszkodą wodną) w zbiorniku wodnym (stawie) Lepusz (otulina TPK) 6 listopada, w miejscu oddalonym od mieszkania Grzegorza o około 400 metrów. Zwłoki były w dresie Adidasa. Jako przyczyna śmierci podawane jest utonięcie. Czy Grzegorz popełnił samobójstwo topiąc się w stawie? A może ktoś go nakrył w nocy w którejś z ziemianek i mężczyzna w trakcie ucieczki próbował się ukryć w zbiorniku wodnym i w konsekwencji utonął? Ciekawi mnie co wykaże sekcja zwłok. Ciekawi mnie również kiedy i w jakich okolicznościach mogło dojść do śmierci Grzegorza w stawie Lepusz (na zdj. Karola Makurat, Zawsze Pomorze).

Wyniki sekcji: utonięcie, zgon nastąpił około 2 tygodnie temu. Rany cięte na ciele wskutek zachowań autoagresywnych, dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej na skroniach.

Po zamieszczeniu zdjęć zwłok Borysa w sieci mnożą się wymyślne teorie spiskowe np. Grzegorz wiedział za dużo, zatem uśmiercono mu dziecko, a jego zmuszono do ucieczki i zlikwidowano. Ludzie szukają powiązań z inną sprawą z 31 lipca 2023 roku z Redy. Wówczas 32-letni komandos Formozy zabił swojego psa rasy pitbull, podciął gardło 6-letniej córeczce, po czym popełnił samobójstwo w łazience swojego mieszkania. Wcześniej miał poinformować swoją matkę smsem, że "zrobił coś strasznego". W rzeczy samej obie te sprawy łączą pewne podobieństwa. W przypadku tego starszego marynarza (czynnego żołnierza Formozy) nie było żadnych sygnałów o jego problemach psychicznych czy problemach z prawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz