niedziela, 26 grudnia 2021

David Wallace-Wells "Ziemia nie do życia" - recenzja

 
W grudniu 2021 roku uzupełniłem stale rosnącą bibliotekę o cztery książki popularnonaukowe, w tym o "Racjonalność" (2021) Stevena Pinkera i "Ziemia nie do życia" (2019) Davida Wallace-Wellsa. Dziennikarz popularnonaukowy z "New York Magazine" David Wallace Wells wydał tą raczej posępną i elegijną książkę przed wybuchem pandemii Covid-19, która w latach 2020-22 stała się (i wciąż jest) globalnym zagrożeniem egzystencjalnym, ale to zaledwie przedsmak znacznie gorszego, długotrwałego, wielowymiarowego i bezprecedensowego zagrożenia, które usilnie staramy się bagatelizować, wyprzeć ze świadomości czy zanegować: antropogenicznych zmian klimatycznych. 

Wallace Wells postanowił napisać książkę o najbardziej pesymistycznych wariantach globalnego ocieplenia. O kataklizmach naturalnych i zagrożeniach egzystencjalnych, które czekają ludzkość, jeśli się w porę nie opamiętamy i będziemy dalej pompować CO2 do atmosfery. Jak słusznie autor zauważa, połowa emisji dwutlenku węgla wskutek spalania paliw kopalnych miała miejsce w ciągu przynajmniej 30 lat, czyli za życia jednego pokolenia. Zatem zmiany klimatyczne nie zachodzą tak wolno, jakbyśmy tego chcieli. Ich katastrofalne efekty uboczne są widoczne co roku: ekstremalne zjawiska pogodowe takie jak huragany, tornada, susze, powodzie, pożary lasów i traw, topnienie wiecznej zmarzliny, lodowców i pokryw lodowych Arktyki i Antarktyki, zagłada ekosystemów (np. bielactwo raf koralowych), stopniowe podnoszenie się poziomu mórz i oceanów. Katastrofalne implikacje długofalowego procesu zmian klimatycznych wpłyną na ekonomię, rolnictwo, geopolitykę czy zdrowie publiczne. 

Najbardziej 'optymistycznym' scenariuszem zmian klimatycznych w XXI wieku jest to, że podgrzejemy Ziemię o 2 stopnie Celsjusza, ale co się stanie gdy do końca wieku będzie to 3, 4, 5 stopni C? Kiedy Ziemia stanie się niezdatna dla ludzi do życia? Kiedy ludzka cywilizacja popełni gazowe samobójstwo? Tak czy owak już te dwa stopnie Celsjusza spowodują zalewanie wielu przybrzeżnych miast i miasteczek, koszmarne letnie fale upałów (np. w Azji Południowej czy na Bliskim Wschodzie) skutkujące suszami, masowymi zgonami i gigantycznymi falami uchodźców klimatycznych (szacunkowo od 200 milionów do miliarda ludzi ruszy szukać lepszych warunków do życia) czy trwające dekady, wieki topnienie ziemskich pokryw lodowych skutkujące bezpowrotną utratą zasobów wody pitnej i podnoszeniem się poziomu mórz i oceanów. Na razie mamy podgrzanie o 1.1 stopnia od początku XIX wiecznej rewolucji przemysłowej, jednak na jakiej liczbie się zatrzymamy? Tak czy owak trudno nie oprzeć się na wrażeniu, że Ziemia dzięki spalaniu paliw kopalnych przez przemysłową cywilizację jest najgorętsza w krótkiej geologicznie historii homo sapiens. Nie jesteśmy kolektywnie ani wyjątkowi w niewyobrażalnej skali Wszechświata, ani odporni na masowe wymieranie.

Wcale nie uważam po przeczytaniu tej książki, że ludzkości grozi nagła i kompletna zagłada. To może spotkać industrialną cywilizację np. wskutek uderzenia asteroidy czy kolosalnej erupcji superwulkanu. Jednak Ziemia, unikalna planeta, na której przyszło ludzkości żyć i marzyć o podboju kosmosu staje się za sprawą ekstremalnych zjawisk pogodowych miejscem coraz mniej przyjaznym dla ludzi i zwierząt. Rozwiązaniami być może okażą się globalna mobilizacja i technologiczny progres, jednak czy podzieloną ludzkość na nie stać? Unaocznia to doskonale obecna pandemia Covid19, w trakcie której królują (często motywowana finansowo) dezinformacja, wyparcie problemu, teorie spiskowe, tragikomiczna inercja wielu polityków (zwłaszcza po konserwatywnej stronie spektrum), krótkowzroczność i spadek zaufania do nauki. Łatwiej uwierzyć celebrytom z Instagrama czy populistom niż badaczom, w końcu wiara nie wymaga większego intelektualnego wysiłku.

Książkę można uznać za alarmistyczną, a autora za kasandrystę, jednak tkwi w niej (oprócz nihilizmu i rozpaczy) spory ładunek nadziei, gdyż Wallace-Wells uparcie wierzy, że ludzkość jest w stanie kolektywnie zatrzymać/zredukować globalne ocieplenie. Jednak będzie to wymagało jak najszybszego i bogatego w wyzwania globalnego działania, a nie tylko czczych obietnic bez pokrycia. 

Martwe żyrafy w Kenii, zdjęcie obrazujące suszę w tym kraju autorstwa Eda Rama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz