piątek, 10 grudnia 2021

Funeral "Praesentialis In Aeternum" (2021) - recenzja

                     
Kolejna muzyczna premiera w 2021 roku, której nie mogłem się doczekać. Jestem fanem pogrzebowego doom metalu od wielu lat, a Norwegów z Funeral można śmiało uznać za protoplastów tego posępnego odłamu doom metalu (obok Skepticism, Thergothon, Esoteric czy Mordor ze Szwajcarii). Muzyka Funeral przeszła swoistą ewolucję: od ponurego i smutnego funeral doom metalu na demo "Tristesse" (1993) i albumie "Tragedies" (1995), w którym słyszymy zarówno brutalny growling, jak i delikatne kobiece wokale po bardziej przystępny, śpiewany z reguły czystym wokalem doom metal z gotyckimi naleciałościami na późniejszych albumach - od znakomitego "In Fields of Pestilent Grief" (2001) począwszy, na którym (co trzeba zauważyć) zaśpiewała niezwykle utalentowana wokalistka Hanne Hukkelberg. I tutaj osobista dygresja - z tego albumu pochodzi mój ulubiony kawałek Funeral w ogóle, wspaniały "When Light Will Dawn". Cudowna oda do smutku i melancholii. 

https://www.youtube.com/watch?v=FRcE3TpO32Q

Trzon zespołu od 1991 roku tworzy gitarzysta i perkusista Anders Eek, w zespole często dochodziło do roszad personalnych. Pogrzebowa muzyka Funeral do zbyt optymistycznych zatem nie należy, jest to także jedyny znany mi zespół metalowy, którego dwóch członków popełniło samobójstwo (gitarzysta, basista i wokalista Einar André Fredriksen 10 stycznia 2003 roku, znany także z Paradigma i The Flesh oraz gitarzysta i basista Christian Loos 28 października 2006 roku; Christian z Andersem Eekiem i innymi muzykami tworzyli świetny projekt funeral doom metalowy Fallen, polecam gorąco album "Tragedy's Bitter End" z 2004 roku, co intrygujące, zaśpiewany w całości czystym wokalem). 

Szósty album studyjny Funeral "Praesentialis In Aeternum" (premiera 10 grudnia 2021 roku via Season of Mist) jest bodaj najlepszym albumem Norwegów od czasu "In Fields of Pestilent Grief" (2001) i "From These Wounds" (2006), choć ciężko scharakteryzować go jako typowy posępny funeral doom. Atmosfera na "Praesentialis..." jest majestatyczna, epicka, symfoniczna oraz wciąż przesycona smutkiem, żałobą. Subiektywnie powiedziałbym, że obecnemu obliczu muzycznemu Funeral bliżej jest do kapel pokroju Isole (epicki doom metal ze Szwecji) czy Hamferd (Wyspy Owcze, farerski doom death) niż do ospałego pogrzebowego doom metalu z czasu "Tragedies" (1995). Growling używany jest bardzo sporadycznie, dominuje czysty śpiew, pojawiają się także goście jak np. Lars Are Nedland, multiinstrumentalista i wokalista Solefald i Borknagar w masywnym numerze otwierającym "Ånd". Moim ulubionym utworem na "Praesentialis In Aeternum" jest numer dwa "Materie" z cudownym delikatnym fragmentem, po którym wkracza brutalny growl. Co ciekawe, "Praesentialis In Aeternum"  to album w całości zaśpiewany po norwesku w odróżnieniu od pozostałych albumów Funeral zaśpiewanych po angielsku, co go dodatkowo wyróżnia. Dlatego uważam, że powinien też przypaść do gustu fanom norweskiego folka tj. Wardruna czy Forndom, mocno osadzonego w nordyckiej mitologii i naturze.  

Odsłuch:

https://funeraldoom.bandcamp.com/album/praesentialis-in-aeternum 

Trzeba teraz poczekać na "Return to the Void" Shape of Despair (premiera 22 lutego 2022 roku via Season of Mist).

3 komentarze: