niedziela, 14 grudnia 2014

Thorybos, Temple Desecration, Bestial Raids i Truppensturm w Bazylu, 13.12.2014 (fotorelacja)



















13 grudnia 2014 roku przez poznański Bazyl przetoczyła się istna wojenna nawałnica w postaci koncertów czterech kapel parających się bestialskim war black/death metalem. Z wyżej wymienionych nazw w miarę dobrze znam twórczość Bestial Raids i Truppensturm, z Thorybos przesłuchałem to co znalazło się na Youtube, a Temple Desecration tylko ich najnowszą EP-kę "Communion Perished" (2014), na której znajdują się dwa kawałki death blackowej zgnilizny. Z kapel wchodzących w skład Bestial Laceration uprzednio widziałem na żywo tylko Bestial Raids (i to dwukrotnie). Ciekawiło mnie też jak wypadną na żywo Niemcy z Truppensturm - uwielbiam ich dwa długograje "Fields of Devastation" (2007) i "Salute to the Iron Emperors" (2010). Liczyłem, że ten drugi album sprawię sobie wreszcie na CD, ale stanowisko z merchem zespołów trochę rozczarowało. W każdym razie split Truppensturm i Thorybos wpadł mi w ręce (Van Records, premiera: 11 grudnia 2014) - odsłuch w najbliższym czasie.

Muzyka metalowa często sięga po tematy wojenne. Wojenna pożoga stanowi wdzięczny temat dla kapel parających się różnymi odmianami ciężkiego grania (od Marduk po Bolt Thrower). Lecz to bestialski i najeżony drutem kolczastym war black/death metal doprowadza te tematykę do skrajności. Apoteoza brutalnej wyniszczającej wojny, kompletna annihilacja ludzkości, użycie broni nuklearnej, chemicznej czy biologicznej, a wszystko to ku chwale satanicznej dominacji i niekończącej się ciemności. Jako pierwsi zagrali Niemcy z Thorybos od 2008 roku mający na swoim koncie kilka dem, jeden long-play "Monuments of Doom Revealed" (2012) oraz wspomniany split z Truppensturm. Muzycy z Thorybos bardzo lubią kości, co było widać na scenie: spory czerep na statywie plus naszyjnik z kości i piszczeli na pasach z nabojami, który założył wokalista. Do tego obowiązkowe kacie kaptury, pentagramy, naboje i granaty. Jak nietrudno się domyślić Thorybos zaserwował zgromadzonym nieco ponad półgodzinną dawkę brutalnego death/black metalu o brudnym brzmieniu. Mój pierwszy sceniczny kontakt z plugawą muzyką Thorybos uważam za udany - z tego co się zorientowałem zagrali cały materiał ze splitu z Truppensturm.

Po Thorybos bluźnierczą rzeź kontynuowali anonimowi muzycy z rodzimego Temple Desceration. Zespół młody stażem, mający w swoim dorobku demo "Abhorrent Rites" z 2012 roku i najnowszą EP-kę z 2014 roku "Communion Perished". Muzycznie przepiękny death/blackowy nakurw, który gardzi świętościami i nie bierze jeńców. Koncert Temple Desecration z Tychów wychłostał mnie porządnie łańcuchami. Bardzo obiecująca kapela dla wielbicieli Bestial Raids, Diocletian czy Teitanblood. Do tego niepokojące intro z "Matki Joanny od Aniołów" (1961) przed "Ghoul Prayer", które wczoraj oczywiście musiało wybrzmieć. Na perkusji live gra z Temple Desecration Necrolucas, znany wszem i wobec z Anima Damnata.

Mój trzeci koncert black/death metalowych masakratorów z kieleckiego Bestial Raids i chyba do tej pory najlepszy. Przede wszystkim fantastyczne i nader selektywne brzmienie, a co za tym idzie nieziemski ciężar. Opłaciło się przed koncertem dokładnie poinstruować dźwiękowca jak ma zespół brzmieć. Nawet nie robiłem zbyt dużo zdjęć, bo szybko zacząłem szaleć przy barierce. Bestial Raids po mistrzowsku łączą okultystyczną otoczkę z okrutnym miażdżeniem war metalu. Pod sceną morderczy młyn i sporo potłuczonego szkła, jakaś dziewczyna gubi soczewki kontaktowe i trwają bezowocne poszukiwania. Widownia potwornie wymęczona intensywną brutalnością gigu Bestial Raids, co widać w trakcie zamykającego wieczór koncertu Niemców z Truppensturm.

Wydaje mi się (co też potwierdzili znajomi), iż Truppensturm miał ze wszystkich czterech kapel najsłabsze brzmienie, co wcale nie oznacza, że zagrali kiepsko. W Truppensturm (pierwotnie nazywali się Sturmtruppen) na perkusji gra Alexander von Meilenwald, którego black doomowy projekt The Ruins of Beverast bardzo szanuję. Dość powiedzieć, że muzyka Niemców z płyt dusi i przetacza się po słuchaczach niczym plujący ogniem czołg. Wyją syreny nalotowe, eksplozje bomb atomowych obracają miasta w perzynę, bezlitosna armia umarłych prze do przodu pozostawiając po sobie spaloną ziemię. Wczoraj na koncercie Truppensturm dało się odczuć swąd wojennej zawieruchy. Wwiercające się w mózg gitarowe riffy, dużo blastów, dualny atak wokalny. Czego chcieć więcej? Byłem już srogo otumaniony po gigu Bestial Raids, niemieckie trio Truppensturm mnie jeszcze dobiło. Jaka szkoda, że nie przywieźli ze sobą "Salute to the Iron Emperors" na CD.

Przy okazji pozdrawiam serdecznie mocnego w gębie kretyna, który gdy wracałem wczoraj w nocy do domu krzyknął do mnie z jadącego wolno samochodu "Co się patrzysz frajerze?". Odkrzyknąłem mu "Spierdalaj!". To że mój strój i wygląd może prowokować do zaczepek to jestem w stanie zrozumieć, ale ciekawe czy ów osobnik byłby mi w stanie powiedzieć te słowa w twarz. Parszywa ludzka gnida.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz