środa, 3 grudnia 2014

Organ (1996) - recenzja















Każdy szanujący się fan cyberpunka na pewno widział słynny film "Testuo: The Iron Man" (1989) Shinya Tsukamoto, a także jego sequel nakręcony trzy lata później. W "Tetsuo" wiodącą rolę kobiecą zagrała Kei Fujiwara, reżyserka "Organ". I już mniej więcej wiadomo czego się po jej debiucie reżyserskim spodziewać. Frenetycznego body horroru w stylu Davida Cronenberga (zresztą jedna z postaci zaludniających fabułę bezpośrednio odwołuje się do "The Fly" Kanadyjczyka) przesyconego dużą dawką gore i nieobliczalnego w wylewającym się niemal z każdego kadru szaleństwie. Wielu recenzentów narzekało, że fabuła "Organ" nie ma sensu. Faktycznie w surrealistycznym horrorze Kei Fujiwary roi się od pobocznych wątków, które wymagają nie lada skupienia w trakcie seansu. Oficer tokijskiej policji Tosaka pada ofiarą gangu Yakuza trudniącego się handlem ludzkimi organami. Brat gliniarza imieniem Numata odkrywa, że gangowi przewodzi Yoko (Kei Fujiwara). Kolejny wątek filmu dotyczy Seaki, nauczyciela biologii i brata Yoko, który przeprowadza eksperymenty na reanimowanym, pozbawionym członków 'martwym' policjancie korzystając z krwi zamordowanych uczennic.

Rzeczywiście w dziwacznej fabule "Organ" trudno się za pierwszym razem połapać, film domaga się wręcz kolejnych obejrzeń. W trakcie pierwszej godziny seansu "Organ" niejednokrotnie byłem zdziwiony rozwojem nielinearnej fabuły i próbowałem nadążyć za jej pobocznymi wątkami. Z drugiej strony zamysłem reżyserki filmu było najwyraźniej zrezygnowanie ze zrozumiałej narracji na rzecz tematycznej niezależności. Mimo wszystko w przypadku "Organ" mamy do czynienia z abstrakcyjnym koszmarem ubranym w szaty cielesnego horroru. Muszę przyznać, że zarówno make-up, jak i efekty gore są świetnie wykonane. Przypadła mi także do gustu industrialno-elektroniczna ścieżka dźwiękowa "Organ". Ponadto film jest przesycony ziarnistą czerwienią i zielenią, obecną chociażby w laboratorium biologa Seaki. Reżyserka używa też sepii w trakcie raczej nieprzyjemnych scen w których wyrodna matka znęca się nad synem i córką w odwecie za niewierność męża. Ciekawostką jest postać Yoko, dominującej szefowej gangu - jak wiadomo w filmach pinku eiga/Roman Porno to mężczyzna dominuje (psychicznie i seksualnie) nad kobietą. Tutaj to kobieta rządzi i wydaje polecenia. W japońskich horrorach często akcentowany jest rozkład społeczeństwa, w tym rozpad wszelkich więzi międzyludzkich, a co za tym idzie pogłębiająca się izolacja. Debiut reżyserski Kei Fujiwary także nawiązuje do tej tematyki. Liczne efekty gore obejmują amputacje, dużo tryskającej ropy i innych fluidów, wycinanie organów, okaleczania i inne krwawe atrakcje. W 2005 roku Kei Fujiwara powróciła do surrealistycznego horroru i estetyki gore realizując "Ido".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz