niedziela, 7 grudnia 2014

Ahí Va el Diablo/ Here Comes the Devil (2012) - recenzja

Hiszpan Adrián García Bogliano jest mniej więcej w moim wieku, a już ma na swoim koncie kilka dobrze przyjętych przez koneserów gatunku horrorów. Tak naprawdę po raz pierwszy zetknąłem się z jego kinem przed czterema laty oglądając brutalny film rape and revenge "I'll Never Die Alone" (2008). Już wtedy byłem pewien, że mam do czynienia z obiecującym reżyserem, który nie waha się szokować okrucieństwem i umie w swoich horrorach przyłożyć kiedy trzeba. "Here Comes the Devil" jest obrazem znacznie spokojniejszym i subtelniejszym od "I'll Never Die Alone", ale co najmniej dwie sceny w nim zawarte mogą spowodować opad szczęki. Facet po prostu realizuje mocne i nihilistyczne kino nawiązujące do filmów grozy i eksploatacji z lat 70-tych i 80-tych.

Felix i Sol udają się wraz z dwójką dzieci na wakacyjny wyjazd w okolice Tijuany. Jak widać Bogliano tym razem przenosi akcję "Here Comes the Devil" z Argentyny (gdzie wcześniej zwykł reżyserować horrory) do Meksyku. W każdym razie gdy Felix i Sol zatrzymują się na postoju ich dzieci (syn Adolfo i nieco starsza córka Sara) postanawiają udać się na pobliskie kamieniste wzgórze. Kiedy dzieci długo nie wracają ojciec i matka spędzają nerwową noc w motelu. Nazajutrz ich potomstwo zostaje odnalezione całe i zdrowe, acz w stanie lekkiego szoku. W ciągu następnych dni okazuje się, że zachowanie dzieci zmieniło się - stało się dziwaczne i niepokojące. Rodzice podejrzewają, że Sara i Adolfo mogły paść ofiarami napaści seksualnej. Dokonują bestialskiej zemsty na potencjalnym sprawcy, odludku imieniem Lucio. Lecz w rzeczywistości syna i córkę Felixa i Sol spotkało tam na wzgórzu coś znacznie gorszego.

Złowieszczy horror Adriána García Bogliano stanowi hołd przede wszystkim dla słynnego dreszczowca Petera Weira "Piknik pod Wiszącą Skałą" (1975), w którym do zagadkowych zniknięć uczennic dochodzi na Ayres Rock w Australii. Można też znaleźć w "Here Comes the Devil" odniesienia do "Istoty" (1982), "Nie oglądaj się teraz" (1973), a także włoskiego i hiszpańskiego kina grozy z lat 70-tych. Bogliano nie byłby sobą, gdyby nie okrasił filmu sporą dawką erotyki i dwiema scenami makabry. Zwłaszcza bezlitosne morderstwo Lucio ocieka krwią i cierpieniem. Także początek (tuż po otwierającej scenie lesbijskiego seksu) jest brutalny jak diabli. Postaci Felixa i Sol są dobrze zarysowane - można się wręcz identyfikować z ich przeżywaną traumą. Podoba mi się w "Ahí Va el Diablo" powoli, acz systematycznie narastająca atmosfera grozy i niesamowitości, która sprawia, że film ogląda się z wielkim zainteresowaniem. Bogliano po raz wtóry zaskakuje. Będę z uwagą śledził jego dalsze gatunkowe poczynania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz