czwartek, 4 grudnia 2014

Bakterion (1982) - recenzja

"Bakterion" w reżyserii Tonino Ricci przez lata umykał mojej uwadze mimo że grają w nim aktorzy zapewne dobrze znani wielbicielom włoskiego horroru, a mianowicie David Warbeck (pamiętna rola w "The Beyond"/ "Hotelu siedmiu bram" Lucio Fulci'ego, 1981 rok) czy urocza blondynka Janet Agren (np. film kanibalistyczny Umberto Lenzi'ego "Eaten Alive!"/ "Zjedzeni żywcem" z 1980 roku). Ilekroć natrafiałem w sieci na recenzje "Bakterion" film zbierał niezłe cięgi. Owszem, jest to produkcja pod wieloma względami dość słaba, by nie rzec głupiutka, ale wielbiciele kiczowatego horroru powinni się nieźle bawić.

W korporacji Chemi-Cal przeprowadzane są przerażające eksperymenty na szczurach, dzięki którym gryzonie atakują się wzajemnie. To jednak nie jest najgorsze. Profesor Adams pod wpływem eksperymentu mającego na celu odkrycie nowej szczepionki zaczyna mutować i zamienia się w żądne krwi toksyczne monstrum. Owładnięty żądzą mordu stwór ucieka z budynku. Wpierw ofiarami mutanta pada młoda para kochająca się w samochodzie. Na miejscu zbrodni pojawia się sierżant O'Brien, który zaczyna prowadzić śledztwo wspólnie z agentem rządu Kapitanem Kirkiem (David Warbeck). Kirkowi pomaga także naukowiec Jane Blake (Janet Agren). Tymczasem mutant zabija kolejną ofiarę: biorącą prysznic kobietę, po czym na miejscu zbrodni pozostawia ślady zielonej substancji. Wygląda na to, że istnieje powiązanie między wypadkiem w laboratorium korporacji, morderstwami a tajemniczym zniknięciem profesora, który kryje się w kanałach. Miejscem następnego ataku toksycznego stwora staje się kino. Wystarczy tylko rozerwać płachtę kinowego ekranu i znowu dopaść młodą kobietę, której chłopak wyszedł na chwilę, by kupić wybrance loda. Okazuje się, że profesor Adams pracował nad zabójczym wirusem i nie chcący się zainfekował. W związku z tym armia dokonuje przymusowej kwarantanny brytyjskiego miasteczka Newton, w którym toczy się akcja filmu. Tajny wojskowy Plan Q ma na celu prewencyjne wymazanie miasta z mapy, chyba że kryjący się w kanałach mutant zostanie zabity albo zostanie opracowana skuteczna szczepionka. Tymczasem stwór zabija kolejne ofiary: księdza (nabijając go na świecznik!), pijaczka i Pana Miltona, szefa Chemi-Cal. Wówczas Kirk, O'Brien i Jane Blake postanawiają zejść do kanałów i odnaleźć Profesora. Czy uda im się powstrzymać nadciągającą destrukcję miasta?

Nonsensowny monster movie pełen logicznych dziur, acz dość zabawny i pocieszny. Sytuacja z wojskiem blokującym miasteczko i przejmującym nad nim kontrolę jest ewidentnie zapożyczona z horroru George'a A. Romero z 1973 roku "The Crazies". Czemu armia nie szuka Addamsa, choć powinna? Czemu nie cofa planu Q gdy się okazuje, że wirus nie jest zaraźliwy? Na te pytania film nie odpowiada. Z drugiej strony przyzwyczaiłem się już do odrealnienia kina grozy - po prostu przymykam oko na absurdy fabularne i chcę się po prostu dobrze bawić w trakcie seansu. Szczypta nagości i golizny, zabawna scena ataku w kinie, make-up monstrum i efekty specjalne autorstwa Rino Carboni przyzwoite, ale bez rewelacji (rzut okiem na jego filmografię na IMDb pokazuje że współpracował z Frederico Fellinim przy "Mieście kobiet", "Casanovie" czy "Satyriconie"). Zmarły w marcu 2014 roku Tonino Ricci zrealizował m.in. w 1971 roku giallo "Cross Current". Warbeck w trakcie wywiadu określił "Bakterion" mianem "Sewer Zombies". Nie pomylił się zbytnio. Gdyby jeszcze Ricci i jego scenarzyści wtłoczyli w "Bakterion" zastrzyk werwy i entuzjazmu a la "Nightmare City" (1980) byłoby o wiele milej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz