poniedziałek, 25 kwietnia 2022

The Sadness/ Smutek (2021) - recenzja

                                                                      
Ekstremalny horror gore, którego akcja toczy się w Tajpei, stolicy Tajwanu. Na ulicach miasta rozpoczyna się epidemia wirusa Alvin, który atakuje mózg (układ limbiczny) i zamienia zainfekowanych w opętanych żądzą mordu, seksu i gwałtu zwyrodnialców. Wirusolog ostrzega polityków i społeczeństwo, że wirus może zmutować do postaci zbliżonej do wirusa wścieklizny, ale zostaje zignorowany. Politycy nie chcą zamknąć kraju, gdyż obawiają się recesji. Ludzie atakują się wzajemnie i mordują w straszliwy sposób przy użyciu wszystkiego, co im akurat wpadnie w ręce. Młoda para zostaje rozdzielona, jednak chłopak postanawia za wszelką cenę odnaleźć dziewczynę mimo wszechobecnego chaosu i orgii przemocy w Tajpei...

Pamiętam, że zwiastun "The Sadness" zrobił na mnie wrażenie, gdyż był ekstremalnie brutalny i krwawy.  I rzeczywiście tajwański "Smutek" ocieka gore: ludzie są dźgani na różne sposoby i w różne części ciała, gardła są przegryzane, nosy odgryzane, krew tryska strugami w trakcie jatki w metrze, dochodzi nawet do krwawej orgii. Zainfekowani nie przypominają jednak zombies, gdyż po zabiciu nie ożywają. Są zdolni do logicznych zachowań mimo niepohamowanej żądzy krwi i seksu. Film jest dziki, krwawy, wulgarny i frenetyczny. Przypominał mi skrzyżowanie "Wściekłości" (1977) Davida Cronenberga z nihilistycznym kinem Takashi Miike czy Siona Sono. Na myśl przywodził też takie francuskie horrory jak "Trouble Every Day" (2001), "Inside" (2007) czy "Martyrs" (2008), tudzież słynny "A Serbian Movie" (2010). Czyli jednym słowem ekstrema z realistycznymi efektami gore (wykrzywione deformacjami twarze robią wrażenie), gwałtowną akcją i niezłym aktorstwem. I choć fabuła jest prosta i raczej przewidywalna seans "The Sadness" to całkiem intensywne doświadczenie. Film niniejszy można także potraktować jako zgryźliwy komentarz odnośnie pandemii Covid19: także i tutaj pandemia zostaje upolityczniona, pojawiają się teorie spiskowe głoszone przez foliarzy. Tak czy owak jeśli ktoś lubi dobrze nakręcone, mroczne i transgresywne kino grozy to warto "The Sadness" sprawdzić. 

Zastanawiałem się po seansie skąd taki tytuł: "The Sadness" (Smutek). Kanadyjski reżyser Rob Jabbaz doskonale to wyjaśnia w poniższym wywiadzie. Smutek, który towarzyszy ludziom niezadowolonym ze swojego osobistego życia, z pracy, którą wykonują, z decyzji, które podjęli bądź dopiero będą musieli podjąć. Smutek, który zamienia się w buzującą wściekłość. Infekujący ludzi patogen sprzyja wyzwoleniu tego obłąkańczego gniewu, tej nieposkromionej frustracji, tej skumulowanej goryczy w formie przypadkowych aktów ultra-przemocy. 

https://ihorror.com/fantasia-2021-interview-rob-jabbaz-the-sadness/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz