niedziela, 15 września 2013

Ornamentyka śmierci i The Ruins of Beverast








Wcześni chrześcijańscy męczennicy. Ich szkielety odkopano w 1578 roku pod ulicą w Rzymie. Znajdowały się w sieci labiryntów, w specjalnie do tego przeznaczonych grobowcach. Święci z Katakumb (tak nazwali je ich odkrywcy) zostali uznani za chrześcijańskich męczenników ze względu na odwagę oraz dedykację dla wiary chrześcijańskiej. Szkielety Świętych z Katakumb trafiały w czasach zawirowań historycznych do rozmaitych krajów europejskich, zwłaszcza do Niemiec, Austrii i Szwajcarii zastępując zniszczone bądź skradzione w trakcie Rewolucji Protestanckiej relikwie. Szkielety Świętych z Katakumb są szykownie ubrane, przyozdobione biżuterią i wszelkiej maści precjozami, mają nawet peruki, korony czy zbroje. Kościoły chrześcijańskie pełne były tak udekorowanych szkieletów, gdyż bogactwo czy chwała czekała na każdego po śmierci, kto jeszcze za życia zaprzysiągł się wierze chrześcijańskiej. Pomijając aspekt religijny jest w tych ociekających kościelnym bogactwem szkieletach coś niesamowitego. Historyk sztuki Paul Koudonaris napisał na ten temat książkę "Heavenly Bodies: Cult Treasures and Spectacular Saints from the Catacombs", w której stara się odpowiedzieć na rozmaite pytania dotyczące m.in. przyczyn śmierci świętych, powodów ich pochówku, itd. Zdjęcia trupiej ornamentyki pochodzą właśnie z tej książki i są autorstwa Paula Koudonarisa. Śmierć wygląda w nich naprawdę ładnie.

I jakoś tak ta tematyka współgra mi z od niedawna odsłuchiwanym czwartym już (i, rzecz jasna, znakomitym) albumem niemieckiego projektu black doom metalowego The Ruins of Beverast zatytułowanym "Blood Vaults - The Blazing Gospel of Heinrich Kramer" (2013), za którym stoi Alexander von Meilenwald. Może dlatego, iż pokazuje dwie odmiany fanatyzmu. Jestem fanem The Ruins of Beverast i atmosfery, którą kreuje Alexander. Demoniczne chóry i łacińskie pasaże, opętańcze odgłosy, majestatyczne melodie, marszowe bębny, a wszystko to utopione w morzu black metalowej ciemności. "Blood Vaults" to tak naprawdę funeral doom metalowy krążek, black metalowa pozostała w nim jedynie otoczka (przynajmniej w porównaniu z poprzednim albumem TRoB "Foulest Semen of a Sheltered Elite"). I choć dominują pogrzebowe tempa, w kilku kawałkach np. w "A Failed Exorcism" czy "Daemon" The Ruins of Beverast przyśpiesza. Projekt Meilenwalda to esencja majestatycznego i bluźnierczego black doom metalu, hymn ciemności i blasfemii. Album opiera się na postaci szalonego dominikanina Heinricha Kramera, współautora "Malleus Maleficarum" (1486), czyli osławionego "Młota na czarownice", którą napisał wespół z Jacobem Sprengerem. Książki, za sprawą której Kościół spalił na stosie i zamordował tysiące kobiet i mężczyzn oskarżonych o czary, kanibalizm i zabijanie noworodków. Kobiet, które rzekomo uprawiały seks z Szatanem i które należało za to czym prędzej skazać na śmierć posługując się absurdalnymi procedurami. Według Kramera "Czarna magia wywodzi się z cielesnej żądzy, a ta jest w kobietach nienasycona". Diabeł nęci potencjalne wiedźmy, uwodzi je i skłania do niecnych występków. "Malleus Maleficarum" jest książką mizoginistyczną, operującą histerią i żenującymi zabobonami. Zło, które w niej tkwi przyczyniło się do bezsensownej śmierci tysięcy ludzi.

The Ruins of Beverast to fascynujący projekt. Wszystkie cztery jego albumy są warte posłuchania.

"Daemon" - https://www.youtube.com/watch?v=vYfGnMEfgqE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz