piątek, 20 grudnia 2013

Valkyrja, Grave, Marduk - 19 grudnia (fotorelacja)




























Ten koncert miał być zwieńczeniem mijającego powolutku 2013 roku. I takowym się stał, choć miałem jeszcze przemożną ochotę zobaczyć Thaw i Corrections House 21 grudnia we wrocławskim Pałacyku, co na obecną chwilę z powodu pracy jest niewykonalne. No, ale przed nami rok 2014, który pewnie okaże się równie bogaty w muzyczne doznania. Plany już mam poczynione... ewentualne daty przyszłych koncertów, w których chciałbym uczestniczyć rozpisane... jedynie czas pokaże, gdzie i kiedy się udam w nadchodzącym roku.

Podróż do Wrocławia upłynęła mi dość szybko i przyjemnie. W Firleju miałem okazję być uprzednio dwukrotnie: 19 czerwca 2007 roku na koncercie Oxbow, Isis i Boris oraz 2 maja 2010 roku na Asymmetry Festival, kiedy zagrali Necro Deathmort, Mouth of the Architect i legenda psychodelicznego death/doom metalu z UK, czyli Esoteric. Po dotarciu na miejsce nie zauważyłem większych zmian w wystroju klubu. Ilość publiczności, która 19 grudnia stawiła się, by posłuchać Panzernej Dywizji Marduk i Grobu nie powalała, ale frekwencyjnie nie było źle np. w porównaniu z koncertem Armagedon w poznańskim Blue Note, na który przybyło coś koło 40 osób.

Z góry uprzedzam, że nie opiszę koncertów thrash metalowego Critical Solution ani też Death Wolf, gdyż: na  pierwszy z nich się spóźniliśmy, a krótki set Death Wolf przegadałem ze znajomymi przed wejściem do Firleja. Wiadomo, od czasu do czasu trzeba wyjść na świeże powietrze, aby zapalić, napić się piwa z butelki i pogadać. Lecimy nie po kolei.

1) Valkyrja - Nazwa Valkyrja obiła mi się wcześniej o uszy, ale muzyki tego młodego szwedzkiego black metalowego składu nie znałem. W Valkyrji grają dwaj muzycy black metalowego Ondskapt: basista i gitarzysta; zespół ma już w swoim dorobku trzy albumy długometrażowe: "The Invocation of Demise" (2007), "Contamination" (2010) i najświeższy "The Antagonist's Fire" (2013). Koncert był świetny, bardzo intensywny; kiedy Valkyrja zapuszczała się w szybsze partie muzyczne przypominała mi nieco Dark Funeral i Marduk, może jeszcze troszeczkę Immortal, ale momentami potrafiło się zrobić całkiem nastrojowo za sprawą posępnych gitarowych pasaży i wolniejszych temp. O Valkyrji zrobiło się głośno za sprawą dealu z Metal Blade. Na pewno black metal przez nich serwowany jest nieco łatwiejszy w odsłuchu niż twórczość Ondskapt, ale Piekło na scenie chłopaki zrobić potrafią!

2) Grave - Co w ogóle można napisać o tak zasłużonym dla death metalu (nie tylko szwedzkiego) zespole jak Grave? Nie ma sensu przywoływać ich jakże obszernej dyskografii, wspomnę tylko, że kultowego albumu z 1991 roku "Into the Grave" słuchałem jeszcze za czasów licealnych z kasety magnetofonowej. 45-letni wokalista i gitarzysta Grobu Ola Lindgren z żelazną konsekwencją kieruje poczynaniami swojej macierzystej kapeli, a Grave na żywo po prostu zabija. To wciąż zespół ogromnie witalny, masakrujący słuchaczy potwornie ciężkim i jednocześnie chwytliwym szwedzkim death metalem. Muzyka Grobu nigdy nie była technicznie skomplikowana, chodziło przede wszystkim o potężną dawkę pierwotnej death metalowej agresji. Mnie do Grave przyciągały oprócz fenomenalnego growlingu Ola Lindgren i specyficznej brudnej, by nie rzec 'grobowej' atmosfery miażdżące zwolnienia. Klasyczny "Into the Grave" poleciał na zwieńczenie setu, oprócz tego wychwyciłem "Passion of the Weak", "Turning Black", "Morbid Ascent" i "You Will Never See"...

3) Marduk - no cóż, jedna wielka rzeźnia i generalnie ból uszu po koncercie, gdyż szwedzcy black metalowcy zagrali w trakcie wczorajszego 70-minutowego setu w całości ekstremalnie szybki "Panzer Division Marduk" (1999) oraz "Those of the Unlight" (1993). Zwłaszcza mordercze war black metalowe kompozycje z militarnego "Panzer Division Marduk" (1999) takie jak chociażby "Baptism by Fire" czy "Christraping Black Metal" miały siłę pieprzonego tajfunu. Pod sceną rozpierducha, szaleńczy młyn, crowd surfing, raz nawet oberwałem w ucho z buta od jakiegoś kolesia niesionego na rękach tłumu. Od 2004 roku stery wokalne w Marduk przejął Mortuus (znany także jako Arioch z Funeral Mist i Triumphator) i muszę przyznać, że był to dobry wybór. Wczoraj jego wokale były wyjątkowo szorstkie i brutalne. Najważniejszy bóg panteonu babilońskiego okazał się paradoksalnie zadziorny i agresywny. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz