Po obejrzeniu "Rogów" postanowiłem sięgnąć po ekstremalne gore w wydaniu francuskim. "Maleficia" (1998) to horror amatorski w każdym calu, praktycznie pozbawiony sensownej fabuły, lecz niedostatki fabularne rekompensujący ogromną dawką gore. Jako że wraz z grupą znajomych pod szyldem Lobotomia Video okazjonalnie kręcimy filmy krótkometrażowe w estetyce gore & splatter, zatem wiem co to znaczy ubabrać się w sztucznej krwi i mięsnych przetworach. Co ciekawe w czasie kręcenia "Maleficia" reżyser filmu Antoine Pellissier był praktykującym lekarzem.
Fabuła "Maleficia" jest szczątkowa: mamy rok 1860 i karocę z siódemką osób podróżujących na zamek, który odziedziczyli po zmarłym krewnym wcześniej uwikłanym w tajemnicze praktyki okultystyczne. W pewnym momencie wierzchowiec staje w lesie i uparcie nie chce jechać dalej, woźnica karocy udaje się do pobliskiej kaplicy i tam staje się świadkiem krwawego satanicznego rytuału. Ubrani w czarne i białe mnisie habity wyznawcy Szatana, którymi steruje ich kapłan dokonują ukrzyżowań młodych kobiet i składają je w ofierze w trakcie orgii tortur i okaleczania. Krwawa ofiara doprowadza do przebudzenia wszystkich pogrzebanych w okolicy żywych trupów. Rozpoczyna się chaos i bezwładna ucieczka ludzi z karocy przez las. Ocaleli docierają do opuszczonego na pierwszy rzut oka francuskiego zamczyska, w którego piwnicy spoczywają drewniane trumny ze spragnionymi krwi wampirami w środku.
Niezła kombinacja: gotycki sztafaż plus kanibalistyczni sataniści w kapturach, panoszące się wokół hordy zombies i krwiożercze wampiry. Do tego ogromna dawka krwi i przemocy. Czasami tryskające gore nabiera wręcz surrealistycznego charakteru. I muszę przyznać, że stoi na całkiem przyzwoitym poziomie wykonawczym. Mała ciekawostka odnośnie zombies: przebudzeni na skutek satanicznego rytuału zmartywchwstańcy wychodzą z ziemi, wody, ognia (groby trupów zaczynają dymić) i powietrza. Jeśli chodzi o sceny gore to mamy tutaj np. przypalanie oczu, wyrywanie języka, zdzieranie skóry z twarzy, dekapitację, ćwiartowanie ciał, pożeranie wnętrzności, etc. Wielbiciele krwawych horrorów powinni być zadowoleni, ale tak naprawdę tylko oni. W "Maleficia" kompletnie nie ma suspensu, montaż często rwie się, nadto aktorstwo to czysta amatorka. Z drugiej strony osobiście umiem docenić takie ultra-niskobudżetowe kino, gdyż sam brałem udział w kręceniu podobnych obrazów. Film jest niestety za długi (100 minut trwania) i momentami zaczyna trochę nużyć. Podobał mi się natomiast końcowy twist fabularny - nie powiem, byłem zaskoczony. Francuzom nieobce jest tanie kino gore np. "Ogroff" z 1983 roku czy "Sexandroide" z 1987 roku, do tego grona dołącza też z dniem dzisiejszym ultra-krwawa "Maleficia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz