wtorek, 4 listopada 2014
Rogi/ Horns (2013) - recenzja
Nie czytałem powieści Joe Hilla (syna Stephena Kinga) z 2010 roku, ani też nie jestem fanem Daniela Radcliffe'a, niemniej coś mnie podkusiło, aby obejrzeć "Rogi". Pewnym magnesem był zapewne reżyser "Haute Tension" (2003) oraz remaków "Pirania" (2010) i "Wzgórza mają oczy" (2006) Alexandre Aja. Facet jest sprawnym rzemieślnikiem i umie nakręcić dobre, przesycone sporą dawką gore kino grozy. Ale tak naprawdę "Rogi" trudno uznać za pełnoprawny horror, bo to gatunkowa hybryda romansu, ocierającej się wręcz o baśniowość fantastyki, horroru, egzystencjalnego dramatu, komedii i kryminału. Film o miłości i jej utracie, winie i zemście.
Iga Perrisha (Daniel Radcliffe) praktycznie nikt w małym prowincjonalnym miasteczku Gideon nie lubi (no może poza lokalną, cierpiącą na kompleksy barmanką). Mieszkańcy zapyziałej mieściny uważają go za mordercę. Tak też twierdzi ojciec Merrin (David Morse), jedynej dziewczyny Iga, którą ktoś (być może właśnie Ig?) zgwałcił i zamordował. Nawet rodzice chłopaka (James Remar i Kathleen Quinlan) mają wątpliwości co do niewinności syna. Ig poznał Merrin w Kościele gdy był jeszcze dzieckiem, a potem zakochał się w niej bez pamięci. Chłopak upija się i idzie na miejsce, w którym zamordowano Merrin Williams (Juno Temple). W szale niszczy figurkę Matki Boskiej i sika na pamiątki pozostawione przez mieszkańców miasteczka. Pewnego poranka Ignatius budzi się skacowany i zauważa, że wyrosły mu diabelskie rogi. Z czasem odkrywa, że wszyscy wokół chcą mu się zwierzać z nawet najbardziej przerażających i obleśnych sekretów. Ig postanawia to wykorzystać w celu odszukania mordercy Merrin i wymierzenia sprawiedliwości. Pomaga mu w tym wataha posłusznych węży. Ignatius odkrywa, że świat osób mu bliskich (i nie tylko) skrywa wiele perwersji, nienawiści i zakłamania.
Przypadł mi do gustu sposób sportretowania związku łączącego Iga i Merrin. Pierwsza i ostateczna miłość przerwana nagłym rozstaniem. Urocze i raczej nierzeczywiste, gdyż niezmiernie rzadko się zdarza, że ludzie dobierają się w pary w dzieciństwie i chcą być ze sobą aż po grób. Wcześniej (i później też) zazwyczaj próbują różnych opcji, rozstają się, zdradzają, kłamią, manipulują, itd. Miłość staje się panaceum na samotność, ale ścieżka do niej bywa kręta i wyboista, naznaczona irracjonalnymi emocjami. Do tego często dochodzi zawiść i zazdrość osób najbliższych tak jak zostało to pokazane w "Rogach". Tak jak powyżej wspominałem "Rogi" stanowią dość ekscentryczny gatunkowy kogel-mogel z elementami horroru. Choć efekty specjalne prezentują się na dużym ekranie całkiem wiarygodnie, momentami irytowało mnie użycie CGI przy kreacji wężowatej menażerii Iga. Może należało w ogóle pominąć w "Rogach" wątki fantastyczne i grozy, a skupić się na miłości Iga i Merrin, morderstwie i oczyszczającym dochodzeniu do prawdy? Wówczas "Rogi" byłyby głębszym obrazem, nie ocierającym się zbytnio o śmieszność. Kurczę, nie poznaję siebie... w końcu jestem zatwardziałym fanem filmowego horroru. Weźmy chociażby kwestię feralnego rozstania Iga z Merrin zainicjowanego przez Merrin: tutaj wcale nie chodzi o znudzenie się partnerem, kłopoty finansowe, brak poczucia bezpieczeństwa i spełnienia, powód jest znacznie głębszy, ale nie zamierzam tutaj niepotrzebnie spojlerować. Znane jest powiedzenie: "Lepiej kogoś kochać i stracić niż nigdy nie zaznać miłości". Brzmi to trochę jak banał rodem z tandetnych romansów, niemniej ja się z tym zgadzam.
Nie wiem ile wątków powieściowych zostało pominiętych w filmie, ale kinowa ekranizacja "Rogów" zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę Joe Hilla w przyszłości. A tak swoją drogą w ramach ciekawostki poznajcie dżentelmena imieniem Caius Veiovis, który pod koniec września 2014 roku został uznany winnym zamordowania i poćwiartowania trójki mężczyzn w Pittsfield w roku 2011, a także porwania i zastraszania świadków. Caius ma implanty diabelskich rogów na czole, a kiedy ława przysięgłych ogłosiła w jego sprawie wyrok dożywocia mężczyzna skwitował to tylko: "Zobaczymy się wszyscy w piekle." Istny diabeł wcielony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz