poniedziałek, 24 listopada 2014

Omit "Medusa Truth, Part 1" (2014) - recenzja

















Bardzo lubię doom metal we wszelkich odmianach. Wolne i posępne granie, które potrafi do mnie przemówić częstokroć przytłaczającą aurą smutku. Norweski Omit jest o tyle ciekawym zespołem, że obowiązki wokalne pełni w nim kobieta, Cecile Langlie, którą wcześniej kojarzyłem z folk doom metalowego Skumring oraz z gościnnych wokali na neofolkowym mini-arcydziele Vàli "Forlatt" (2004). Już debiutancki album Omit "Repose" ogromnie przypadł mi do gustu. Było to prawie 76 minut uwodzicielskiej doom metalowej melancholii. W przypadku "Medusa Truth, Part 1" wręcz spodziewałem się udanej kontynuacji i takową otrzymałem. Już rzut okiem na okładkę CD wystarczy, aby z grubsza zorientować się w zawartości muzycznej najnowszego long-playa Omit. Osamotnione drzewo stojące na dzikim polu i wyczekujące na samotnego, opuszczonego przez wszystkich i podążającego przed siebie wędrowca.

Trzy kompozycje: 16-minutowy "Distrust", 6-minutowy "Denial" oraz 26-minutowy "Deplore". Nieufność. Zaprzeczenie. Ubolewanie. Zastanawiam się czy celowym zamierzeniem Omit było nagranie kompozycji, w których czasie trwania trzykrotnie pojawia się szóstka. Moje pierwsze wrażenie po przesłuchaniu "Medusa Truth, Part 1" (2014) było lekko złudne: uznałem, że nowe dokonanie Omit jest nieco cieplejsze od "Repose" (2011), mniej depresyjne i przejmujące. Myliłem się jednak - nadal jest to muzyka dość smutna, pełna zwątpienia i samobójczego romantyzmu. Gitary brzmią ciężko, perkusja nieśpiesznie, a przesyconemu rozrzewnieniem delikatnemu sopranowi Cecile gdzieniegdzie towarzyszą żałobne skrzypce i pianino. Nade wszystko w muzyce Omit mnóstwo jest negatywnych emocji, ale też pogodzenia się z frustracją i bólem. Pogodzenie. Pełne spokoju i zadumy. Atmosferyczny doom metal Omit nie przytłacza słuchacza, po prostu płynie ze spokojem i dostojeństwem. W końcu nawet udręka potrafi być piękna, jeśli tylko spróbujemy podejść do niej ze stoickim spokojem. Jeśli miałbym Omit porównać do innego zespołu doom metalowego to byłby to definitywnie nieodżałowany The 3rd and the Mortal z czasów "Sorrow" i "Tears Laid in Earth" (oba z 1994 roku). Mogę wręcz nieśmiało nazwać Norwegów pogrobowcem The 3rd and the Mortal; sukcesorem tworzącym równie oryginalne i kompleksowe dźwięki. "Medusa Truth" brzmi niczym organiczna serenada ku czci tych co odeszli w mglistą niepamięć. Nie można się od tej muzyki oderwać. Warto posłuchać jej jednak w pełnym skupieniu. Zwłaszcza gdy za oknem drzemie noc. Nie pozostaje mi nic innego niż czekać na drugą część serii. Kiedy się ona ukaże? Wszystko zależy od muzyków Omit.

Premiera płyty 26 listopada 2014 roku. Strona zespołu: http://www.omitmusic.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz