środa, 27 kwietnia 2016

Hideous Divinity, Krisiun i Cannibal Corpse w Blue Note, 26.04.2016 (fotorelacja)



















Kiedy dowiedziałem się że Cannibal Corpse ma zagrać w Poznaniu nie widziałem innej możliwości niż stawić się na ten koncert. Po pierwsze CC to jedna z najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych kapel death metalowych w historii muzyki metalowej. Jest to zespół, którego ociekające krwią liryki i okładki do tej pory potrafią szokować moralnych purytan. Dla mnie krwawa i perwersyjna otoczka muzyki Cannibal Corpse to jednak nic innego niż ukłon w stronę tanich i szokujących opowiastek gore o zombies czy seryjnych mordercach. Co ciekawe, CC z dorobkiem aż 13 albumów studyjnych jest najlepiej sprzedającym się zespołem death metalowym w historii. I od lat budzącym niemałe kontrowersje: 1) umoralniający konserwatyści z US np. senator Bob Dole go nienawidzili, 2) w Australii albumy CC były przez lata zakazane bądź poddawane cenzurze, podobnie (do 2006 roku) było w Niemczech (ban dotyczył np. albumu "Tomb of the Mutilated", 3) sześć z ośmiu koncertów Cannibal Corpse w trakcie trasy po Rosji w 2014 roku nie odbyło się z powodu protestów tamtejszych ortodoksów religijnych. Powód jest zawsze ten sam: rzekoma promocja ekstremalnej przemocy w lirykach i na okładkach zespołu. Nieważne że owa otoczka gore w muzyce Cannibal Corpse jest nie na serio. Jakakolwiek cenzura muzyki niezmiernie mnie irytuje - zarówno katolicka, jak i związana z nadmierną polityczną poprawnością. Na szczęście w Polsce oba gigi Cannibal Corpse (w warszawskiej Proximie, jak i w poznańskim Bazylu) odbyły się bez problemu. Mam tylko nadzieję, że w przyszłości kapele metalowe będą występowały u nas bez jakichś dziwnych akcji protestacyjnych np. Behemoth czy występujący w tym roku po raz pierwszy na żywo Graveland (nie byłem na ich koncercie, ale nie widzę żadnych przeciwwskazań żeby w przyszłości zobaczyć jak się prezentuje kapela Roba Darkena na żywo). Jakiejkolwiek cenzurze mówię nie, gdyż metal kojarzy mi się z wolnością bez skrępowania odgórnymi nakazami czy zakazami. To mój wybór czego chce słuchać i co mi się podoba, a co nie. A jeśli ktoś z młodych ludzi nie zaznajomionych z metalem przeczyta ten wywód i zacznie swą przygodę z ciężkim graniem od muzyki Cannibal Corpse to będzie to fajne.

Wróćmy jednak do koncertu. Do Blue Note'a dostałem się już na 15 minut przed początkiem otwierającego koncertu Włochów z Hideous Divinity. Rzymianie pozytywnie mnie zaskoczyli, choć na dzień przed koncertem przesłuchałem ich oba długograje "Obeisance Rising" (2012) i "Cobra Verde" (2014) na Youtube i wiedziałem że będzie dobrze. Świetne, niekiedy brutalne riffy, absorbujące solówki, doskonała praca perkusisty, mocarny growling wokalisty, sceniczna żywiołowość i potęga. Po prostu wciągający i brutalny techniczny death metal na wysokim poziomie. Chciałem nawet kupić ich drugi album "Cobra Verde" (2014) za 50 zł, ale ostatecznie wstrzymałem się na razie z zakupem. Swoją drogą merch kapel był dość drogi - zarówno Krisiun i Cannibal Corpse. 70 zł za ostatni długograj CC na CD to chyba jednak lekka przesada. Być może narzekam, ale nie zanosi się na razie na to że zostanę w przyszłości milionerem.

Nie był to mój pierwszy koncert braci Kolesne z Krisiun. Jak przez mgłę pamiętam ich gig w poznańskim Blue Note 31 maja 2011 roku wraz z Karnak i Kataklysm. Wczoraj będący od lat w służbie death metalu Brazylijczycy zagrali z werwą i pazurem. Koncert był solidny, choć nie ukrywam że spodziewałem się mocniejszego pierdolnięcia (które dostałem swoją drogą na Cannibal Corpse). Mimo wszystko jestem pełen podziwu dla oddania Brazylijczyków death metalowi. Widać że dla nich death metal to życie, ta muzyka płynie i pulsuje w ich żyłach. Ostatnia płyta Krisiun "Forged in Fury" (2015) średnio mi się podobała, ale koncertowo było lepiej niż dobrze. Na Krisiun zaczął się robić całkiem porządny kocioł pod sceną. Wokalista i basista Krisiun Alex Camargo chwalił polskich maniaków za intensywną zabawę twierdząc że to najlepszy gig Krisiun na całej trasie. Poznań zatem chyba przebił Warszawę. Całości set-listy Krisiun nie pamiętam, ale chyba była identyczna niż w Proximie, czyli "Combustion Inferno", "The Will to Potency", "Vengeance's Revelation", "Descending Abomination", "Blood of Lions" i "Hatred Inherit".

Po zakończeniu koncertu Krisiun na zamykający koncert death metalowców z Cannibal Corpse trzeba było czekać ponad 40 minut. Czekanie umilały puszczane w formie żartu death metalowe covery w wykonaniu Six Feet Under, kapeli dawnego wokalisty Cannibal Corpse Chrisa Barnesa. Powoli zacząłem się denerwować i niecierpliwie zerkać na zegarek aż w końcu o godzinie 22.25 rozpoczęła się death metalowa jazda bez trzymanki. W trakcie występu Cannibal Corpse kocioł pod sceną zrobił się nieziemski - przezornie ustawiłem się nieco z boku, by zrobić choć kilka zdjęć. Oprócz kawałków nowszych poleciały jakże wyczekiwane przez widownię starocie. Potężny wokalista Kanibali George "Corpsegrinder" Fisher w przerwach między death metalowymi gore 'hiciorami' pozwalał sobie na żarciki z widownią. Ile ten facet ma potężnej energii w sobie aż trudno uwierzyć! Mimo potężnej dawki brutalności death metal Cannibal Corpse potrafi być całkiem przebojowy. Nie ma siły - przy muzyce Kanibali trzeba szaleć do utraty tchu. Set-lista CC: "Evisceration Plague", "The Time to Kill Is Now", "Scourge of Iron", "Death Walking Terror", "Stripped, Raped and Strangled", "The Wretched Spawn", "Pit of Zombies", "Kill or Become", "Sadistic Embodiment", "Icepick Lobotomy", "Covered with Sores", "Born in a Casket", "I Cum Blood" (piosenka miłosna Kanibali :-)), "Unleashing the Bloodthirsty", "Make Them Suffer", "Hammer Smashed Face" i "Devoured by Vermin". Łącznie siedemnaście wałków fantastycznego, przesyconego potężnym groovem death metalu.

Jak to powiedział Fisher do widowni "Keep supporting fucking death metal."

https://www.youtube.com/watch?v=2Op6wx6qPnA

2 komentarze:

  1. Jak się uczyłem w Poznaniu, to Blue Note pamiętam jako knajpę (klub?) dla lekko zblazowanych jazz-manów, a tu proszę - koncert Cannibal Corpse. Nota bene, byłem tam tylko na dwóch koncertach: Pogodno i Uz Jsme Doma.

    Generalnie, zazdroszczę. Ale notka fajna, aż się łezka zakręciła na wspomnienie starych lat

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporadycznie zdarzają się w Blue Note koncerty metalowe. Dość rzadko, ale jednak. W zasadzie jedynie w Bazylu coś z ciężkich brzmień można w miarę regularnie zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń