wtorek, 15 marca 2022

Kolektywna odpowiedzialność Rosjan za wybuch wojny na Ukrainie?

                                                              
Ostatnio w ramach solidaryzowania się z Ukrainą słucham sporo różnorodnej ukraińskiej muzyki (od black, death i doom metalu po ukraiński post-punk, darkwave czy dark electro). Jestem też w kontakcie z kilkoma muzykami tamtejszej sceny metalowej/dark independent. Poza wsparciem finansowym, pomocą materialną dla uchodźców, umieszczaniem linków pomocowych tyle mogę zrobić (niestety nie mam obecnie warunków, by przygarnąć do siebie ukraińską rodzinę) - wsparcie słowem też się chyba liczy. Codziennie śledzę informacje dotyczące tej wojny i ogrania mnie gniew pomieszczany ze smutkiem, gdy widzę jak ostrzeliwane i niszczone są szpitale, szkoły, domy prywatne czy bloki mieszkalne. Giną osoby cywilne, w tym dzieci oraz lokalni i zagraniczni dziennikarze. 

Zacząłem ostatnio rozmyślać o tym czy należy objąć kolektywną odpowiedzialnością za tą agresję wszystkich obywateli Rosji. W końcu mnogość Rosjan (jakieś 70-80 procent) popiera bandyckie działanie Putina. Potężne sankcje gospodarcze nakładane na Rosję są słuszne, gdyż niebawem Putinowi i Szojgu wojna przestanie się kompletnie opłacać. Rosję czeka zapaść gospodarcza i bardzo dobrze! Jednak ile jeszcze zginie cywilów na Ukrainie? Ile masowych grobów zostanie naprędce wykopanych? Ile budynków zostanie zniszczonych? Ilu ludzi straci dorobek życia i będzie zmuszonych do ucieczki w nieznane? Trudno mi objąć umysłem skalę cierpienia jaką niesie za sobą wojna, która jest dla mnie po prostu destrukcją marzeń, aspiracji, pragnień, niszczeniem tego co cenne i własne. Mam wrażenie, że Ukraińcy się wykrwawiają, gdyż po prostu chcą być wolnymi Europejczykami. A gdy widzę polityków PiSu zbijających kapitał polityczny na tej tragedii (ach, jacy oni są teraz 'prounijni' i 'proeuropejscy') to ogarnia mnie pusty śmiech.

Rosja staje się krajem dyktatury totalnej, krajem nie do życia. Nieliczni uczestnicy demonstracji antywojennych np. w Moskwie czy w Petersburgu są szybko wyłapywani przez służby specjalne i ciągani po sądach. I żal mi tylko tych Rosjan czy Białorusinów, którzy mniej lub bardziej przeciwstawiają się tej haniebnej wojnie. Protestowanie w kraju obrzydliwie totalitarnym wymaga na pewno odwagi i świadomości ryzyka. Na pewno wielu Rosjan boli to, że kraj, w którym przyszło im żyć okrywa się hańbą na dekady. Sprawa jest dla mnie jasna jak 2+2=4: to jest wojna napastnicza, w której to Rosja jest agresorem, a Ukraina się broni. Dlatego też powinniśmy pomagać uchodźcom wojennym z Ukrainy, ale jednocześnie nie żywić nienawiści do każdego Rosjanina. I opłakiwać śmierć tysięcy obywateli Ukrainy (np. mieszkańców Mariupolu), którzy zasługiwali, by żyć i marzyć, a zostali po prostu zamordowani. 

Mam nadzieję, że Rosję w ciągu najbliższych miesięcy czeka spektakularny upadek gospodarczy będący zalążkiem pełnej demokratyzacji tego olbrzymiego kraju. Nie chcę III Wojny Światowej. Czekam na koniec tej wojny, która sprawia, że nie mogę już spać spokojnie. Nadal mam jednak dach nad głową i nie muszę spędzać bezsennych, pełnych niepewności nocy w metrze czy w schronie. Współczuję Ukraińcom tego przez co muszą przechodzić. Zdj. Getty Images/AFP.

Tymczasem posłuchajcie Sexual Purity z Ukrainy (dark electro/darkwave a la Boy Harsher):

https://sexualpurity.bandcamp.com/track/dont-touch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz