czwartek, 3 listopada 2022

Samobójstwo młodej matki w Szczecinie

                                                  
Ze smutkiem obejrzałem wczoraj nagranie na Twitterze z 31 października, w którym 30-letnia kobieta wypadła z okna dziesiątego piętra bloku na ulicy Wilczej w Szczecinie. Kobieta siedziała na zewnętrznej stronie parapetu. Zapewne rozmyśliła się i zdecydowała mimo trudności żyć dalej. Próbowała zatem wrócić do wewnątrz mieszkania. W pewnym momencie przy odwracaniu się straciła równowagę i zawisła na parapecie. Dwie osoby (jej siostra i policjant) próbowały wciągnąć ją do środka, ale im się to nie udało. Walka zdesperowanej kobiety o nie spadnięcie trwała kilkanaście sekund i niestety zakończyła się upadkiem z dziesiątego piętra i śmiercią na miejscu. W sieci filmik ten był udostępniany setki razy, ja oczywiście nie zamierzam go tutaj publikować. Pojawiła się też masa kretyńskich komentarzy np. zaniżony wiek kobiety, challenge na Tik-Toku i tym podobne chore plotki, które w przypadku bulwersujących opinię publiczną zgonów mnożą się niczym wirus.

Kobietą, która poniosła śmierć okazała się 30-letnia matka, która cierpiała, gdyż nie mogła widywać się z własnymi dziećmi. To była przyczyna chęci odebrania sobie własnego życia. Poczucie winy, które toczyło ją od środka. Napisał o tym jej brat na fanpejdżu Wiedzy Bezużytecznej. Ten filmik mocno mnie przygnębił, gdyż sam zmagam się z poczuciem winy, ale z diametralnie innych powodów. 

Rodzi się pytanie: czy zasadne jest wrzucanie tego typu nagrań do sieci? Moim zdaniem nie, gdyż takie filmiki godzą w rodzinę pokrzywdzonej i skazują ją na ostracyzm. Jednak w czasie dominacji smartfonów i kamer przemysłowych powstawanie takich materiałów i umieszczanie ich w sieci wydaje się być nieuniknione. Takie nagrania mogą mieć również 'walory' refleksyjne. Niech jako przykład posłuży poruszający dokument "Most samobójców" (2006) o skoczkach z mostu Golden Gate, w którym znajdują się autentyczne nagrania samobójczych skoków. Widziałem go już 2-3 razy i skłonił mnie do przemyśleń nad kruchością i delikatnością ludzkiego życia, nad tym, jak często nie umiemy sobie poradzić z nawarstwiającymi się problemami.

Generalnie suicydologia jest dziedziną, która jest dla mnie bardzo interesująca. Śledzę czasem doniesienia prasowe na temat samobójstw i oto kilka ostatnich przykładów z Polski.

21-letnia Katarzyna Dychus (na zdj.) zaginęła 21 września 2022 roku w Krakowie. Wyszła z mieszkania przy ulicy Celarowskiej i do niego nie powróciła. Jej ciało odnaleźli ratownicy z psem tropiącym 4 października 2022 roku w zaroślach w pobliżu ulicy Radzikowskiego. Dziewczyna wybrała ustronne i trudno dostępne miejsce, by (zapewne) odebrać sobie życie. Czemu piszę o tej sprawie? Ponieważ zajrzałem z ciekawości na jej profil na FB, Katarzyna słuchała metalu, zatem była osobą, z którą z pewnością bym się dogadał (wspólne, tudzież pokrewne zainteresowania muzyczne).

19 października samobójstwo popełnił 16-letni Filip z Obornik Wielkopolskich. Jego zwłoki odnaleziono dwa dni później przy stacji przekaźnikowej. Nastolatek targnął się na swoje życie, bo był w szkole gnębiony przez swoich rówieśników. Też przez to przechodziłem w szkole podstawowej. Wiem, co to znaczy. Prześladowania się skończyły, gdy pobiłem jednego z nękających w trakcie bójki. I nie żałuję tego. Dzieci potrafią być okrutne wobec outsiderów, dzieci nieśmiałych, biednych, odmiennych. Stosują przemoc fizyczną i psychiczną, a także cyberbullying. Szkoły powinny szybko reagować w przypadku stwierdzenia kryzysu suicydalnego u ucznia, a nauczyciele powinni być wyczuleni na bullying wśród uczniów. W tym akurat przypadku winnych zaszczucia Filipa póki co nie ma. 

Jak powszechnie wiadomo w Polsce psychiatra dziecięca jest od dawna w zapaści. A dla czarnkowego Ministerstwa Edukacji ważniejsze jest wychowanie dzieci w duchu żarliwego patriotyzmu i religijnej służalczości, a nie odpowiednie dbanie o dobrostan psychiczny dzieci.

12 października 15-letnia dziewczynka rzuciła się pod pociąg Kolei Dolnośląskich na torach kolejowych w Zgorzelcu. Po prostu wbiegła na torowisko i położyła się na torach. Według świadków miała ona w tym samym czasie rozmawiać z kimś przez telefon. Poniosła śmierć na miejscu. Nie udało jej się w porę pomóc. 

Tytułem dygresji sam lubię spacerować po torach kolejowych (miałem z tego powodu jedną niebezpieczną sytuację ocierając się o śmierć), zwłaszcza tych zarośniętych, nieczynnych, interesują mnie także opuszczone mosty kolejowe i inne obiekty infrastruktury kolejowej.

Wreszcie Warszawa. 26 października z mostu Poniatowskiego skacze 17-letnia dziewczyna. Upada na piaszczystą łachę, tuż przy przęśle mostu. Przy sobie ma list, być może pożegnalny. Niestety nastolatka umiera kilka dni później w szpitalu. 31 października (w Halloween) z tego samego mostu do Wisły skacze 31-letni mężczyzna, jednak udaje się go przytomnego wyłowić z rzeki. 

Takie przykłady można mnożyć i mnożyć. Nie są pierwsze i zapewne nie będą ostatnie. Czasem mam wrażenie, że czyjeś rozterki, problemy, cierpienie, piekło depresji mało kogo obchodzą. Być może gdzieś tam tkwi rozwiązanie, ale osoba w depresji, pogrążona w myślach samobójczych często tego rozwiązania nie widzi, tłumi w sobie poczucie porażki i zniechęcenia, wstydzi się prosić o pomoc, natyka się na mur obojętności ze strony otoczenia, jest całkowicie osamotniona, choć naturalnie może skorzystać z pomocy linii kryzysowej/psychologicznej. Dlatego zawsze warto być życzliwym i empatycznym w kontaktach z innymi, nauczyć się słuchać i nie oceniać. Ilu śmierciom samobójczym można by było zapobiec, gdyby obojętność i chłód relacji międzyludzkich zastąpić życzliwością, zrozumieniem i empatią (niezależnie od tego jaki światopogląd polityczny i gospodarczy prezentujemy)? Ile osób, które mijamy na ulicy rozważa odebranie sobie życia, bo nie widzi innej drogi?

Przy okazji polecam lekturę tej książki. Może sam pokuszę się w przyszłości o jej recenzję.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5031119/zycie-mimo-wszystko-rozmowy-o-samobojstwie

A jeśli akurat zmagacie się z kryzysem psychicznym to polecam szukać pomocy na tej stronie:

https://zwjr.pl/ 

Z rzeczy, których ostatnio słuchałem zaintrygował mnie projekt DSBM (depressive black metal) None z USA. Rzadko słucham obecnie suicydalnego black metalu (preferuję funeral doom i melancholijny post-punk/darkwave), jednak None tworzy ciekawe, przeszywające i głęboko emocjonalne dźwięki a la Xasthur, Woods of Desolation, Austere czy Nocturnal Depression. 

https://hypnoticdirgerecords.bandcamp.com/album/damp-chill-of-life 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz