środa, 4 czerwca 2014

Antropophagus (1980) - recenzja



















Niezaprzeczalny klasyk włoskiego kina gore i jeden z horrorów, które odświeżam sobie z niekłamaną przyjemnością. W 2005 roku ukazał się w wersji fully uncut na dwupłytowym DVD Shriek Show, którego jestem posiadaczem. "Anthropohagus" w reżyserii Aristide Massaccesi/ Joe D'Amato po raz pierwszy widziałem w sierpniu 2003 roku, kiedy dopiero zacząłem się zagłębiać we włoski horror gore/kino eksploatacji. Owszem, w owym czasie znałem już niektóre horrory Dario Argento czy Lucio Fulci, ale z kinem Joe D'Amato zetknąłem się wówczas po raz pierwszy. Bodaj najsłynniejszy horror D'Amato "Buio Omega"/ "Beyond the Darkness" (1979) był podówczas moim dziewiczym kontaktem z nietuzinkowym kinem Aristide Massaccesi.

Grecja. Para niemieckich turystów udaje się na piaszczystą, smaganą morską bryzą plażę i zostaje zarżnięta przez tajemniczego sprawcę. Kobieta ginie po dopłynięciu do kołyszącej się na wodzie łodzi, mężczyzna otrzymuje cios tasakiem w głowę (zasłuchany w tandetną muzykę elektroniczną nie dostrzega nawet zbliżającej się śmierci). Piątka podróżników wraz z Julie (Tisa Farrow, "Zombi 2") udaje się na wyspę, która według jej wiedzy bywa okresowo zamieszkiwana przez kilku mieszkańców. Obeznana z kartami tarota Carol (Zora Kerova, "Cannibal Ferox", "The New York Ripper") ostrzega pozostałych przed tą wyprawą. Ta jednak dochodzi do skutku. Na łodzi zostaje ciężarna Maggie (Serena Grandi) i sternik, reszta schodzi na ląd. Okazuje się, że miasteczko świeci pustkami... poza tajemniczą kobietą w czerni, która pisze na zakurzonym oknie "Odejdźcie!". Ale jak to w horrorach bywa ciekawscy goście nie odchodzą i zaczynają węszyć. Odkrywają częściowo nadjedzonego trupa i unurzaną w szkarłacie Henriette. Ktoś spuszcza łódź na którym przebywała Maggie z cumy... a ciężarna dziewczyna znika. Kiedy Henriette się uspokaja ostrzega swoich wybawców, że po wyspie grasuje spragniony ludzkiego mięsa kanibal, tytułowy antropofag...

W rolę ludożerczego Nikosa Karamanlisa wciela się potężny posturą George Eastman (prawdziwe personalia: Luigi Montefiori), który dwa lata później zagra u D'Amato w makabrycznym prequelu "Anthropogahus", czyli "Rosso Sangue" (1982). Jak powszechnie wiadomo, Joe D'Amato częstokroć mieszał grozę ze scenami hard core porno i soft core porno (np. "Porno Holocaust", "Erotic Nights of the Living Dead"), ale w "Anthropophagus" nie uświadczymy ani seksu, ani golizny. Są za to obrzydliwe sceny gore, które doprowadziły do umieszczenia filmu na kuriozalnej brytyjskiej liście Video Nasties. Zwłaszcza dwie sceny nie spodobały się cenzorom: wyciągnięcie płodu z macicy Sereny Grandi i zjedzenie go przez kanibala (D'Amato użył do tej sceny obdartego ze skóry królika!) oraz Eastman karmiący się własnymi wnętrznościami. Obie te sceny zostały także wycięte z amerykańskiej wersji zatytułowanej "The Grim Reaper" (rated R), której należy unikać. Ale "Antropophagus" to nie tylko gore, ale też efektowna dawka suspensu i klimatyczne lokalizacje: wymarłe miasteczko na greckiej wyspie, opuszczona rezydencja, ruiny starego zamczyska, katakumby pełne kości i zmumifikowanych ciał chrześcijan, na których pasą się szczury. Aby to ostatnie miejsce wyglądało jeszcze efektowniej D'Amato wraz z ekipą umieścił tam dodatkowe plastikowe kości. To właśnie w katakumbach Eastman wżera się w płód Sereny Grandi. Tam znajduje się jego siedlisko.

I choć po latach George Eastman uznaje "Anthropophagus" za film banalny i nie jest jego fanem (zresztą ów horror D'Amato nie odniósł sukcesu komercyjnego we Włoszech) ja mam odmienne zdanie. Na drugiej płycie DVD znajduje się 65-minutowy film dokumentalny Rogera Frattera "Joe D'Amato Totally Uncut" (1999), w którym nieżyjący już od 15 lat D'Amato ciekawie opowiada o kręceniu wielu filmów ze swojego jakże bogatego repertuaru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz