niedziela, 3 stycznia 2016

Satarial w Bazylu 2 stycznia 2016 (fotorelacja)

Obiecywałem sobie że w 2016 roku rzadziej będę chodził na koncerty. Nie dotrzymałem jednak słowa... rosyjską scenę metalową znam słabo, ale cenię tamtejszy funeral doom np. Comatose Vigil czy Abstract Spirit. Obiła mi się o uszy także nazwa Korrozia Metalla - speed/thrash metalowej kapeli w Rosji wprost legendarnej. Speed thrash metalowej przynajmniej w latach 80-tych i na początku 90-tych. Satarial z Rosji również uchodzi za zespół znany i do tego skandalizujący. Znany na pewno w Rosji, ja szczerze mówiąc usłyszałem ich muzykę po raz pierwszy przed kilkoma dniami przeglądając ich stare nagrania koncertowe.

Nie spodziewałem się zatem w Bazylu dużej frekwencji i się nie pomyliłem, gdyż na koncert Satarial przyszła ledwie garstka ludzi. Jako support wystąpił tymczasowy duet Advin Moth z Petersburga mający grać electro industrial metal. W skład zespołu wchodzi więcej muzyków - nie mam pojęcia dlaczego zagrali bez pełnego składu. Krótko - ich muzyka do mnie nie przemówiła. Wokalista co prawda tłumaczył się że z jakichś powodów grają tylko na jedną gitarę i nie będzie to brzmiało metalowo, ale podejrzewam że ich muzyka z dwoma (czy więcej gitarami) wcale nie brzmi lepiej. Niemniej posłucham w stosownej chwili. Zabrakło mi w tym agresji, zadziorności - Advin Moth ze swoimi tanecznymi gothic industrialnymi dźwiękami bardziej celuje w publikę Wave Gothic Treffen czy Castle Party niż w fanów ciężkiego grania. Osobiście lubię rozmaite ambient black metalowe czy industrial black metalowe twory. Zespoły i projekty takie jak Darkspace, Mysticum, Thorns, The Axis of Perdition, Diabolicum, Aborym, Paysage d'Hiver czy ostatnio Akhlys goszczą w moim muzycznym repertuarze nader często, lecz tutaj po prostu nie chwyciło. Raczej nie moja bajka.

Elementy elektroniki i industrialu pojawiają się także w muzyce Satarial. W ogóle Satarial to dziwny twór - dość intrygująca, acz mało skomplikowana mieszanina black metalu, industrialu, gotyckiego rocka i pogańskiego folka. Kapela rzekomo zaczęła już funkcjonować w Moskwie od 1989 roku jako Ad Maiorum Satan Glorium, a w 1993 roku przybrała nazwę Satarial. Lider zespołu Lord Seth pojawił się zresztą w tandetnym reportażu o rosyjskich satanistach, który miałem wątpliwą przyjemność obejrzeć już po koncercie. Dochodzimy zatem do sedna sprawy, czyli obrazoburczych i skandalizujących koncertów z których Satarial słynie. I rzeczywiście wczorajszy gig Satarial przypominał lekko perwersyjny spektakl teatralny, a może lepiej rytuał czarnej magii: pentagramy, woń kadzideł, świece i erotyka. Ten ostatni aspekt jest w występach Satarial dość mocno uwypuklony. Tym razem metalowej trupie Satarial towarzyszyła tylko jedna tancerka Lolita, która od czasu do czasu w przerwach między ekstatycznymi tańcami zadęła w norweski róg. To na niej spoczywały popisowe numery z wczorajszego wieczoru: ze świecą, fajerwerkiem (w tych dwóch momentach pomogła jej perkusistka zespołu), snopy iskier ze szlifierki, dźganie laleczki voodoo, częstowanie widowni winem z 'kielicha' bezbożnej wiedźmy czy paradowanie nago po scenie. Nie mam pojęcia jaka była set-lista, ale na pewno Lord Seth skupił się na odgrywaniu kompozycji z ostatniego albumu Satarial "Lunar Cross" (2014). I choć muzyka zespołu z Moskwy może wydawać się nieco jednostajna i toporna, ale na żywo zabrzmiała całkiem w porządku. Nie był to może koncert po którym zbierałem szczękę z podłogi, ale ze względu na otoczkę zapamiętam go na długo. Satarial został przyjęty dość ciepło przez nieliczną poznańską widownię, dzisiaj będą podbijać Wrocław.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz