W tym roku postanowiłem ograniczyć z przyczyn finansowych moje uczestnictwo w koncertach metalowych. Oczywiście wciąż jest kilka koncertów przewidzianych na 2017 rok, które chciałbym zobaczyć np. któryś z polskiej trasy Triptykon, ale zobaczymy czy się uda. W każdym razie wczoraj stawiłem się u Bazyla w Poznaniu, by zobaczyć Ragehammer, Thy Worshiper i Christ Agony na żywo. Na temat tego już minionego gigu nie mam zamiaru się rozpisywać, choć bawiłem się na nim całkiem przyjemnie. Zawsze miło jest też zobaczyć znajome twarze - z osobami z którymi łączą nas wspólne muzyczne (ale też i pozamuzyczne zainteresowania) warto utrzymywać kontakt.
1) Ragehammer - mocne, wściekłe i bezkompromisowe black thrashowe pierdolnięcie z Krakowa. Ragehammer w ubiegłym roku wydali ostrą jak lśniąca brzytwa płytkę "The Hammer Doctrine", która stopniem natężenia jadu dorównuje takim kapelom jak Voidhanger. Na wokalu Tymek Jędrzejczyk, który na scenie zamienia się w zawadiakę i szaleńca. Black thrash Ragehammer to muzyka pierońsko intensywna i dzika, pełna fantastycznej energii, która powinna skłaniać ludzi do 'przemocy' pod sceną. Tak jednak nie było, poznańska publika okazała się całkiem niemrawa na co nie omieszkał zwrócić uwagi Tymek. Dopiero po 3-4 kawałkach Rafehammer coś zaczęło się dziać pod sceną. Będę w końcu musiał się zapoznać z Them Pulp Criminals Tymka.
2) Thy Worshiper - Choć to co gra Thy Worshiper z Dublina nie wszystkim przypada do gustu (np. mój znajomy z Poznania nie mógł zdzierżyć ich wczorajszego koncertu) muszę przyznać że pogański folk/black metal tej kapeli ujmuje mnie swą oryginalnością i nietuzinkowością. To nie jest muzyka przy której ma miejsce intensywne pogo pod sceną. To są dźwięki szamańskie, oniryczne, tajemnicze, przesycone niepokojącą aurą, która oblepia słuchacza niczym solidna pajęczyna. W zespole doszło do małej zmiany na stanowisku wokalistki: ze składu odeszła Anna Malarz, a zastąpiła ją Monika Lubas. Miło było zobaczyć Thy "Klechdy" Worshiper po raz kolejny na żywo.
3) Christ Agony - Ilekroć widzę weteranów melodyjnego black metalu Christ Agony na scenie to nie mogę się nadziwić czemu ta istniejąca od 1990 roku olsztyńska kapela nie odniosła większego sukcesu za granicą. Grają już tak długo, a kiedy powstawali ja nawet nie słuchałem metalu (co nie dziwi, bo byłem wtedy smarkaczem). Ciężkie dźwięki odkryłem dopiero (a może już) w 1995 roku i nadal pozostaję im wierny, choć wciąż daleko mi do ludzi, którzy są istnymi fanatykami podziemia (mam też inne zainteresowania). Na koncerty metalowe chodzę jednak chętnie, gdyż czuję specyficzną więź z metalową subkulturą. To najpierw metal ukształtował moją niechęć do wszelkich zorganizowanych religii, dopiero potem przyszły nauki ścisłe i przyrodnicze. Wracając jednak do koncertu CA Cezarego Augustynowicza publika przyjęła ten zasłużony dla rodzimej sceny metalowej zespół bardzo dobrze. Kapela skupiła się na promocji najnowszego krążka "Legacy" (2016), z którego zagrała m.in. numer tytułowy. Dokładnej set-listy CA nie pamiętam, ale wczoraj usłyszałem m.in. "Devilish Sad", "Paganhorns" "Mephistospell", "Moonlight", "Prophetical" i "Sadness Of Immortality". Z powodu braku kasy nowej płyty CA nie kupiłem, ale może kiedyś nadrobię tą zaległość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz