13 stycznia 2016 roku klimatyczny horror prosektoryjny "The Autopsy of Jane Doe" w reżyserii Andre Øvredala wszedł na ekrany polskich kin. I bardzo dobrze, gdyż na pewno jest to jeden z wyróżniających się horrorów nakręconych w ubiegłym roku. W miejscu krwawej łaźni policja odnajduje nagie ciało młodej kobiety (Olwen Kelly), częściowo pogrzebane w piwnicy, ale bez śladów ran na ciele czy oznak rigor mortis. Zwłoki Jane Doe (nazwisko używane w USA dla określenia kobiety o niezidentyfikowanej lub ukrytej tożsamości, mężczyzna to John Doe) trafiają do podziemnej kostnicy, w której pracują ojciec Tommy (Brian Cox) i jego syn Austin Tilden (Emile Hirsch). Ich zadaniem jest jak najszybsze ustalenie przyczyny śmierci martwej kobiety. Jednak nocna autopsja Jane Doe okaże się pełna mrożących krew w żyłach niespodzianek. Czy aby na pewno leżąca na stole prosektoryjnym Jane Doe jest martwa?
Całkiem udany horror, który warto zobaczyć na ekranie kinowym. "Autopsja Jane Doe" wyróżnia się na plus znikomą liczbą postaci oraz minimalistyczną lokalizacją, na którą składa się sala prosektorium, przylegający do niej korytarz, winda oraz biuro. Duet aktorski Briana Coxa i Emile Hirscha wypada znakomicie, także rola modelki Olwen Kelly definitywnie do zapamiętania. Sporo suspensu i złowieszczej klaustrofobii, kilka przyprawiających o gęsią skórkę niespodzianek, trochę czarnego humoru. W trakcie scen autopsji nie mogłem się oprzeć wrażeniu że reżyser "The Autopsy of Jane Doe" Andre Øvredal musiał oglądać szokujący nekro-horror "Aftermath" (1993) Nacho Cerdy, gdyż niektóre ujęcia pracy koronerów przy zwłokach wydawały mi się podobne. Musiałbym jednak staranniej porównać oba filmy to znaczy obejrzeć je po raz kolejny. Warto nasycić się niepokojącą i nieco zwyrodniałą aurą "Autopsji Jane Doe".
Na sam koniec wrzucam Tweeta Stephena Kinga zachwalającego "Autopsję": "Visceral horror to rival ALIEN and early Cronenberg. Watch it, but not alone".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz