niedziela, 9 kwietnia 2017
Valborg i Pillorian w Bazylu, 09.04.2017 (fotorelacja)
Dawno nie aktualizowałem tego bloga - przyczyny tego stanu rzeczy to przede wszystkim prozaiczny brak czasu i praca. Co prawda mam trochę zaległych materiałów do opisania tutaj, ale kiedy to zrobię nie wiadomo. Gdy piszę te słowa mamy już 10 kwietnia - kolejna rocznica smoleńskiej katastrofy lotniczej, a dla zatwardziałych konserwatystów wydumanego zamachu na Tu154. Teorie spiskowe i urojenia obecnego polskiego rządu niewiele mnie interesują - wolę skupiać się na innej tematyce. 9 kwietnia 2017 roku w poznańskim Bazylu na jedynym koncercie zagościły niemiecki Valborg i amerykański Pillorian. Aktywność koncertową ograniczyłem ostatnio dość mocno z przyczyn podanych już wyżej. Żałuję trochę minionych już gigów Secrets of the Moon, Triptykon oraz Cruciamentum i Blood Incantation. Jednak nie mogłem odpuścić Valborg i Pillorian.
Valborg przykuł moją uwagę od czasu intrygującego albumu "Romantik" (2015). Niby jest to progresywny doom metal z elementami black metalu, ale Niemcy uwielbiają mieszać tworząc całkiem mroczną i złowieszczą muzykę. Przykładowo na "Romantik" znalazł się absolutnie obłąkany numer "The Haunted Womb" - coś niesamowitego, miałem ciarki na plecach gdy po raz pierwszy go usłyszałem. Nowej płyty Valborg "Endstrand" (2017) jeszcze nie słyszałem (poza dwoma premierowymi kawałkami), ale podobno jest bardziej brutalna i agresywna niż "Romantik". Nie omieszkam się tego sprawdzić w najbliższym czasie, gdyż CD zakupiłem. Muzyka Valborg intryguje zarówno z płyt, jak i na żywo - to podróż w głąb sennych koszmarów, czasem przyjemna, czasem przerażająca. Na pewno niekonwencjonalna, ospała i depresyjna. W trakcie obserwowania tria muzyków Valborg dało się odczuć ich entuzjazm do tkania tych onirycznych dźwięków, melodii, gobelinów. Z "Romantik" poleciał jedynie "Vampyr", zespół skupił się na promocji najnowszego krążka prezentując na żywo m.in. "Stossfront", "Plasmabrand" czy "Ave Maria". Jako drugi numer zagrali też "Werwolf" z ubiegłorocznego singla. Fajny koncert - będę śledził dalsze poczynania tego zespołu.
Pillorian powstał po rozpadzie Agalloch. Ostatnia płyta Agalloch "The Serpent and the Sphere" (2014) była dość przeciętna i wymęczona, natomiast debiut Pillorian "Obsidian Arc" (2017) kupił mnie błyskawicznie. Oczywiście podobieństwa do Agalloch wychwycimy w muzyce Pillorian od razu, ale na "Obsidian Arc" nie ma mowy o flirtowaniu z black metalem (tak jak np. na "Faustian Echoes"). Pillorian to melodyjny i atmosferyczny black metal - w zasadzie jedynym wyjątkiem na debiucie kapeli jest melancholijno-neo-folkowy utwór zamykający "Dark is the River of Man". W każdym razie Agalloch nigdy nie był tak agresywnym zespołem jak najnowszy projekt Johna Haughma. Koncert Pillorian minął błyskawicznie - muzycy zagrali cały album i mimo skandowania publiki nie bisowali. W trakcie gigu doszło do małej przepychanki przy barierce, interweniował sam Bazyl. Koncert udany, ale zakończył się dość wcześnie - o godzinie 21.45. Jeszcze nigdy nie wychodziłem z Bazyla tak szybko. Fragmenty nagrań z koncertu wrzucę wieczorem.
EDIT: Przesłuchałem wieczorem "Endstrand" (2017) po raz pierwszy - w porównaniu do dość łagodnego i atmosferycznego "Romantik" płyta prymitywna, brutalna, rażąca balistycznymi odłamkami. Mocne zaskoczenie.
Valborg: https://www.youtube.com/watch?v=lGxr_m-mZh4
Pillorian: https://www.youtube.com/watch?v=p51bYfzySDA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz