niedziela, 17 lipca 2022

Out of Town (1988) i inne mało znane krótkie metraże w estetyce horroru

                                               
"Out of Town" (1988) - Świetny film krótkometrażowy utrzymany w estetyce horroru. Noga pechowego wędrowca (David Morrissey) grzęźnie w błotnistej dziurze przy drodze gdzieś na zamglonej brytyjskiej prowincji. Młody mężczyzna nie umie wydostać się z pułapki. I spotyka się z okrutną obojętnością mijających go ludzi aż do przewrotnego finału...

Fabuła "Out of Town" nieco przypomina o wiele bardziej znany hiszpański "La Cabina" (1972), w którym pewien hiszpański obywatel zostaje uwięziony w budce telefonicznej i nie może się z niej wydostać. Brytyjski filmik jest podobnie niepokojący i absurdalny.  Uświadamia widzowi, że są sytuacje kompletnie poza naszą kontrolą tj. choćby niemożność wydostania się z jakiejś okropnej pułapki.  

Rewelacja! Użycie "Dies Irae" Vivaldiego w finale zasługuję na wzmiankę.  

"The Spirit of Dark and Lonely Water" (1973) - Niespełna dwuminutowy brytyjski krótki metraż mający za zadanie przestrzec dzieci przed nierozważnym zachowaniem się w pobliżu wody. Występuje w nim tajemnicza postać w mnisim habicie, a narratorem jest Donald Pleasence, którego finalne słowa "I will be back... back... back" dźwięczą w uszach po seansie. Filmik nakręcono gdzieś na północ od Londynu. I w sumie nadal jest całkiem nastrojowy (mgła, pływające w wodzie drzewa i gałęzie, zardzewiałe przedmioty na brzegu jeziora). Polecam gorąco obejrzeć go na YouTube.

A sam tytuł fantastyczny! Szkoda, że filmik jest tak krótki.

"Silver Slime" (1981) - Wysmakowany wizualnie hołd reżysera "Silent Hill" (2006) Christophe'a Gansa dla włoskich filmów giallo, w szczególności dla thrillerów Mario Bavy i Dario Argento, nakręcony na rok przed "Tenebre" (1982) Argento. Fabuła prosta, by nie rzec pretekstowa: odziany w skórę morderca z brzytwą poluje na młodą kobietę w jej stylowo oświetlonym budynku. Neonowa kolorystyka, ciekawe ujęcia, odrobina stylowej przemocy. Takie studenckie hołdy dla filmów giallo to ja rozumiem!

"Panic" (1978) - Trzymający w napięciu i niepokojący dreszczowiec o modelce (Julie Neesam), która podróżuje w deszczową noc samochodem. Najpierw natyka się na dwójkę agresywnych punków, a potem w odruchu litości zabiera starszą kobietę jako autostopowiczkę. Jednak staruszka wzbudza w niej narastający lęk...

Tonący w deszczu i stylowo zrealizowany thriller (wysmakowana kolorystyka a la Mario Bava czy Dario Argento) bazujący na strachu przed braniem autostopowiczów. Sugestywny, z powoli narastającą atmosferą grozy i intrygującym twistem w zakończeniu. No i ten deszcz, który zdaje się nigdy nie kończyć.

Aha, wczoraj po 11 rano w pobliżu mojego miejsca zamieszkania doszło do samobójstwa 18-letniej nastolatki. Zapłakana dziewczyna rzuciła się z poznańskiego mostu Świętego Rocha w objęcia Warty. Nie wiem dlaczego życie stało się dla niej ciężarem nie do zniesienia (mogę się tego jedynie domyślać), ale nie pomogły rozmowy z dwójką obcych jej osób. Takie historie zawsze mnie przygnębiają, gdyż jestem w stanie zrozumieć osoby zmagające się z myślami samobójczymi i autodestrukcyjnymi. Tak czy owak, nigdy nie powinniśmy bagatelizować sygnałów ostrzegawczych u osób z naszego otoczenia, powinniśmy być bardziej empatyczni, uważniejsi, współodczuwający. Gdybym był akurat o tej godzinie na tym moście to zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, by zdesperowanej osobie pomóc. A znam ten most bardzo dobrze, a teraz zacznie mi się kojarzyć z niepotrzebną śmiercią tej nieznanej mi dziewczyny.

No cóż, pora na melancholijny post-punk. Nie mam pojęcia czy prezentowałem tutaj Bleib Modern, ale uwielbiam ten zespół. Chciałbym aby wrócili do Polski, by zagrać koncerty.

https://bleibmodern.bandcamp.com/album/afraid-to-leave-lp

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz