niedziela, 21 lipca 2013

Zagadkowa łódź na Wyspie Bouveta




Mam obsesję na punkcie zimnych, skutych lodem i, rzecz jasna, wulkanicznych wysp gdzieś na skraju świata. A norweska Wyspa Bouveta zajmuje wśród nich miejsce zaiste szczególne. Historię niniejszą umieściłem już kiedyś na Wulkanach Świata, ale nie widzę przeciwwskazań, aby umieścić ją raz jeszcze tutaj i nieco rozwinąć.

Wyspa Bouveta to najbardziej samotnie i opuszczone miejsce na Ziemi. Otoczona przez morską mgłę i skuta lodowcami bazaltowa wysepka pozbawiona drzew, dogodnych miejsc do lądowania i schronienia. Wybrzeże Antarktydy znajduje się 1750 km na południe od Wyspy Bouveta, a Tristan da Cunha w odległości 2250 km. Odkryta 1 stycznia 1739 roku przez francuskiego żeglarza Jean-Baptiste Bouvet de Lozier i nazwana jego nazwiskiem. W 1898 roku zawitali na nią Niemcy ze statku badawczego "Valdivia". Wzburzone morze, skaliste klify sięgające wysokości 500 metrów, wyjątkowo silne wiatry oraz brak bezpiecznej przystani uniemożliwił jednak kapitanowi Krechowi i jego załodze zejście na ląd.

W 1927 roku do Wyspy Bouveta dotarł kapitan Harald Horntvedt na statku badawczym "Norvegia". Nadał jej nazwę Bouvetøya i wylądował na centralnym płaskowyżu wyspy, który wznosi się na wysokość 780 metrów (Olavstoppen) i skrywa pod parą lodowców uśpiony wulkan. Norwedzy jeszcze kilkakrotnie wracali na wyspę m.in w 1929 roku. 1 stycznia 1958 roku załoga lodołamacza "Westwind" odkryła dowody erupcji wulkanicznej (?) na Wyspie Bouveta. W północno-zachodniej części wyspy lawa utworzyła niski płaskowyż nazwany Nyrøysa o szerokości 200 jardów i długości 400 jardów. Analogicznie erupcja wulkaniczna na Tristan da Cunha w roku 1961 utworzyła małą lagunę zwaną Pigbite, która zniknęła w latach 90-tych.

W 1964 roku do wyspy dotarły dwa statki z RPA "R.S.A" oraz HMS "Protector". 2 kwietnia na Nyrøysa wylądował helikopter z komandorem Allanem Crawfordem z "Protector". To on odkrył zagadkową łódź w malutkiej lagunie. Była na wpół zatopiona, strzeżona przez fokę (na zdjęciu poniżej), a na skałach leżała stalowa beczka i para wioseł. Łódź prawdopodobnie była łodzią rybacką albo ratowniczą. Do kogo należała i co się stało z jej załogą do dzisiaj nie wiadomo. Nigdy nie odnaleziono na wyspie żadnych ciał ewentualnych rozbitków. Ani śladu obozowiska, ogniska czy jedzenia. Erupcja wulkaniczna (?) na Bouvet Island, która utworzyła płaskowyż lawowy Nyrøysa rozpoczęła się prawdopodobnie w roku 1955, zatem łódź musiała dotrzeć do wyspy w latach 1955-64, a to duży odstęp czasu. Kim byli ci, co na niej przybyli i co się z nimi stało? Nie wiadomo... Być może była to słabo udokumentowana i utajniona wyprawa ornitologiczna Rosjan w roku 1959. Lecz to tylko jedna z mało wiarygodnych hipotez... Kto zatem pozostawił łódź na przy wybrzeżu najbardziej niedostępnej wyspy na świecie?

Jest jeszcze jedna hipoteza: w 1959 roku na wyspie wylądował włoski eksplorator antarktyczny Silvio Zavatti (1917-1985) i chciał na niej założyć pierwszą włoską bazę antarktyczną. Nie udało się ze względów finansowych. Zavatti planował dwie ekspedycje na wyspę: jedną dla zbadania terenu, drugą w celu posadowienia bazy. Wieczorem 16 marca 1959 roku ekspedycja wyruszyła z Cape Town i po pięciu dniach (?) dopłynęła do Wyspy Bouveta. Zavatti wpierw wylądował na Wyspie Larsa (Lars Island) na południe od Wyspy Bouveta, gdzie założył obóz i po dwóch dniach zabrał go statek wielorybniczy. Wtedy Zavatti i Giorgio Constanzo Beccaria dostali się na Wyspę Bouveta lądując w "małej zatoczce na południe od Cape Norway" (3 km na południe od Nyrøysa). Nie pozostawili łodzi (odnalezionej właśnie w Nyrøysa). Czy jednak włoska ekspedycja w ogóle miała miejsce? Tego na 100% nie jestem pewien.

Pozostają Rosjanie... ekspedycja ornitologiczna G.A. Solyanika, która miała miejsce w listopadzie 1958 roku na statku badawczym "Slava". Wskutek huraganu członkowie ekspedycji zmuszeni zostali spędzić na wyspie trzy dni. To chyba najlepszy trop.

Norweska ekspedycja Dolpha Kesslera z 2006 roku wykazała, że Nyrøysa mogła powstać nie na skutek erupcji wulkanicznej, ale lawiny. Co ciekawe, Norwedzy spędzili na wyspie trzy tygodnie i... wygląda na to, że płaskowyż Nyrøysa (a przynajmniej jego fragment) zniknął. Zniknęła też zagadkowa łódź. Norwedzy mają zamiar do końca 2013 roku umieścić na Wyspie Bouveta nową stację meteorologiczną, o czym pisze tutaj: http://www.nrk.no/nordnytt/bosettes-pa-avsidesliggende-oy-1.10847598

Więcej o Wyspie Bouveta poniżej:

http://bartkrawczyk.natemat.pl/52637,ostatnie-miejsce-na-ziemi-wywiad 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz