Troszkę wyluzowałem z koncertami w styczniu i lutym 2016 roku, głównie z przyczyn czasowych i finansowych, ale też prawdę mówiąc niewiele gigów mnie intrygowało. Inaczej sprawa wygląda w marcu i kwietniu 2016, gdzie dobrych koncertów jest zatrzęsienie. Zrobiłem sobie specjalną rozpiskę koncertów, którymi byłbym zainteresowany i wyszło naprawdę sporo pozycji. Oczywiście na nie wszystkich dam radę być (czy wręcz zamierzam być), ale lista ta stanowi punkt odniesienia. Raczej tym razem skoncentruję się na Poznaniu, ewentualnie od czasu do czasu Wrocław. Koncert Szwedów z Draconian chodził mi po głowie już od dłuższego czasu, gdyż primo - lubię melodyjny, przesycony melancholią doom death tego zespołu, secundo - uważam że koncertów doom metalowych w Polsce brakuje. Chodzi mi o posępny i smutny doom metal, a nie kapele stoner doom metalowe, które potrafią grać ciężko i psychodelicznie, lecz brakuje mi często w ich muzyce melancholii i szarzyzny, czyli tego czego najbardziej pożądam i szukam w doom metalu.
Do Wrocławia pojechałem z kumplem, który miał wykład o mechanizmach epigenetycznych na cyklicznie organizowanych Dniach Darwina. W mieście zostałem nieco dłużej niż mój znajomy z myślą o koncercie Draconian. Przed Liverpoolem (dobrze znanym mi klubem wrocławskim) stawiłem się krótko przed 18 i już wtedy zaczęli się gromadzić ludzie. Zakupiłem na CD doskonały ostatni album Draconian "Sovran" i udałem się pod scenę zobaczyć Oceanwake. Praktycznie wszystkie zespoły supportujące Draconian przesłuchałem na Youtube i chyba największe wrażenie zrobił na mnie Year of the Goat. Ale po kolei. Od 18.30 zaczął grać fiński Oceanwake - post-rockowy sludge doom nie mający nic wspólnego z My Dying Bride (doprawdy nie wiem skąd się biorą takie porównania). Jak kiedyś lubiłem zespoły post-rockowe czy post-metalowe to chyba jednak trochę takie granie mi się przejadło, ale źle nie było. Brzmienie Oceanwake na pewno wywodzi się z atmosferycznego doom death metalu, niemniej ich zapędy post-rockowe i post-metalowe kojarzą się z takimi zespołami jak Rosetta, Cult of Luna, The Ocean czy nieistniejący już od paru lat Isis. Bardziej przypadły mi do gustu ciężkie partie muzyki Oceanwake i doom death metalowe wokale, niż spokojne post-rockowe fragmenty. W sumie dość solidne glacjalne granie, choć bez rewelacji.
Year of the Goat natomiast mile mnie zaskoczyli. Bardzo przyjemny, chwilami nieprzyzwoicie wręcz przebojowy okultystyczny hard rock zagrany z werwą i pazurem. W zasadzie zespołu praktycznie nie znałem przed wysłuchaniem ich na żywo, lecz kupili mnie swoją żywiołowością. Jest to dość specyficzna muzyka, nie mogłem się oprzeć wrażeniu że trochę wokalno-kiczowata, ale jest to całkiem fajny kicz. Dość słabo się orientuje w tych kapelach, które parają się bądź parały się okultystycznym hard rockiem w stylu retro/vintage np. The Devil's Blood, wiem jedynie że od paru lat moda na tego typu granie jest w rozkwicie. Ktoś z publiki domagał się zagrania "Of Darkness" i życzenie tego jegomościa zostało przez band spełnione, zespół zagrał też "Vermin" i "Spirits of Fire".
Po Year of the Goat swój melodyjny death metal zaprezentowali Finowie z Omnium Gatherum. Bardzo żywiołowy i energiczny koncert, publika raczej zadowolona... ale osobiście nie trawię tego typu grania. Nie czuję go poza nielicznymi wyjątkami a la At the Gates. Zbyt dużo słodyczy i lukru, za mało agresji i pierdolnięcia. Zrobiłem parę zdjęć Finów spod sceny, po czym oddaliłem się do baru po piwo i obserwowałem występ Finów z dalszej odległości. Jeśli ktoś jednak lubi Children Of Bodom i In Flames to muzyka Omnium Gatherum jest dla niego. Ja już dawno do melodyjnego death metalu straciłem cierpliwość - zresztą nigdy w tego typu granie się zbytnio nie zagłębiałem. Niech robią to inni.
Na Draconian podszedłem jak najbliżej sceny. Ktoś złośliwy mógłby skomentować że nie lubię melodic death metalu, a zachwycam się gothic doom metalem Draconian. No i co z tego? Lubię cierpki posmak smutku i depresji, który roztacza za sobą taka muzyka. Potrafię słuchać zarówno Draconian czy Rememberance (kolejnego gothic doom metalowego bandu z wokalistką), jak i bardziej ekstremalnego doomu Esoteric, Evoken czy Worship. Doom to doom. Z Draconian odeszła dotychczasowa wokalistka Lisa Johansson, którą w 2012 roku zastąpiła na "Sovran" (2015) kruczowłosa 28-letnia Heike Langhans posiadająca swój własny projekt dark electro :LOR3L3I: Draconian na żywo wypadł doskonale. Piękny żałobny i bardzo ekspresyjny doom metal, w którym smutny śpiew Heike koegzystuje z brutalnym growlem założyciela zespołu Andersa Jacobssona. A trzeba wiedzieć że Draconian narodził się w 1994 roku. Potężne brzmienie na żywo, trochę smyczków (np. w "Pale Tortured Blue", ulubionym numerze Heike) i klawiszy, dramatyczny i buzujący od emocji charakter kompozycji Szwedów. Gdy szukam dźwięków, które mnie poruszą zawsze w pierwszej kolejności sięgam po doom metal (funeral doom, gothic doom, doom death), rzadziej po neofolk, neoclassical czy depressive black metal. Dość powiedzieć że niemal wzruszyłem się gdy Draconian zagrał wczoraj "Heavy Lies the Crown" i "Pale Torture Blue". Bardzo dobry koncert uznanej szwedzkiej formacji doom metalowej - pierwszy na polskiej ziemi. Na koniec dodam iż na gitarze w Draconian gra Johan Ericson, który ma własny fenomenalny projekt funeral doom/death metalowy Doom:VS.
"Sovran" Draconian do odsłuchu. Warto.
https://www.youtube.com/watch?v=gmQZ3l-woCo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz