niedziela, 14 lutego 2016
Entropia "Ufonaut" (2016) - recenzja
Po blisko trzech latach od czasu premiery "Vesper" (2013) oleśnicka Entropia powraca z drugim długograjem zatytułowanym wymownie "Ufonaut" (2016), na który składa się siedem absorbujących kompozycji. Zanim tak na dobre przysiadłem do "Ufonauty" czytałem gdzieniegdzie opinie że chłopaki tym krążkiem mogą nieźle namieszać na krajowej scenie metalowej. I rzeczywiście na to się zapowiada. Już muzyczna zawartość "Vesper" wskazywała na to że mamy do czynienia z obiecującym bandem. Utwierdziło mnie w tym przekonaniu również zobaczenie muzyków Entropii na żywo, gdy grali przed Outre i Thaw. "Ufonaut" zaskakuje przede wszystkim odważnym wpleceniem do sludge/black metalowego rdzenia nietuzinkowych fragmentów psychodelicznych, które potrafią słuchacza zaintrygować. Natomiast na najświeższym dokonaniu Entropii praktycznie nie ma już bardziej wyczuwalnych na pełnometrażowym debiucie wpływów post-rocka i shoegaze. Czyli można śmiało wysnuć tezę że Entropia przeszła swoistą metamorfozę, która zaskakuje wielowymiarowością i delikatnym (ale nie zupełnym) odejściem od przeszłości. Podoba mi się eksperymentalny sznyt Entropii: z jednej strony black metalowe blasty i desperackie, czasem zahaczające o depressive black wokale, a także niewątpliwa intensywność tego materiału, z drugiej dynamiczna, naznaczona piętnem psychodelii atmosfera eksplorująca matematyczną abstrakcję ("Fractal") czy najzimniejsze rubieże kosmosu. Konkludując, "Ufonaut" wart jest wielokrotnego przesłuchania, gdyż stanowi on doskonałą alternatywę wobec licznych albumów użyźniających glebę tradycyjnego black metalu. Dla słuchaczy, którzy polubili "Vesper" (2013) "Ufonaut" może być pewnym zaskoczeniem w dużej mierze dzięki naciskowi na zakręconą psychodelię a la Oranssi Pazuzu (szkoda że Entropia nie załapała się na support przy okazji nadchodzącej trasy Finów, niemniej granie przed Mgłą i Dread Sovereign to coś wspaniałego), ale na pewno będzie to zaskoczenie pozytywne i miłe.
Premiera "Ufonaut" nakładem białostockiej Arachnophobia Records 15 lutego 2016 roku.
Jako zachęta absolutnie fascynujący i ździebko orientalny numer "Mandala" z nadchodzącej płyty. Hipnotyczny surrealizm "Beyond the Black Rainbow" (2010) Panosa Cosmatosa - uwielbiam ten film i nie jestem w tym uwielbieniu odosobniony. :-)
https://www.youtube.com/watch?v=LBhG9aBNiXk
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz