poniedziałek, 26 września 2016
Author, Demonical i October Tide w Bazylu 25.09.2016 roku (fotorelacja)
Zawsze w okresie jesienno-zimowym natężenie koncertów wzrasta, co nie sprzyja zawartości portfeli fanów. Zastanawiałem się czy iść na Demonical i October Tide, gdyż (choć bardzo lubię death doom czy funeral doom) muzyka OT jakoś nigdy nie chwytała mnie za gardło jak np. Evoken, Unholy czy Skepticism. Ze szwedzkiego melodyjnego doom metalu najbardziej chyba lubię Slumber - z nowszych zespołów warto zwrócić uwagę na francusko-szwedzki Enshine. Mimo wszystko jesień sprzyja słuchaniu posępnych doom metalowych dźwięków (między innymi dlatego też lubię ową zazwyczaj nielubianą przez ciepłolubną większość porę roku), zatem stwierdziłem że może jednak warto zobaczyć October Tide na żywo - mimo że nie jest to do końca doom metal taki jaki lubię.
Death Doom Darkness Tour MMXVI otworzyła fińska formacja Author parająca się surowym black metalem. Koncert poprawny, ale jednak nie zostający w pamięci na długo. Finowie w tym roku wydali swój debiutancki album "Lopun Alku" (2016). Jeśli nadarzy się ku temu okazja to może kiedyś po niego sięgnę. Młodych stażem kapel black metalowych mamy obecnie bez liku, więc ciężko przychodzi mi się w ogóle orientować w tym gatunkowym bezmiarze. Ze względu na mnogość moich zainteresowań nie mam nawet na to czasu - ale jak ktoś ze znajomych podeśle mi jakiś nowy projekt black metalowy do zbadania prędzej czy później to uczynię.
Szwedzi z Demonical grają rasowy szwedzki death metal pełen agresji i jadu a la Dismember czy Vomitory, acz z odrobiną melodii. Ich kawałki są zazwyczaj utrzymane w szybkich tempach, acz zdarza się Demonical zapędzić w soczysty death doom np. "Throne of Perdition" z "Black Flesh Redemption" (2015). Nie ukrywam że najbardziej rajcują mnie miażdżące kości niczym taran doomowe walce i takich kompozycji najczęściej wyczekuję. Koncert Demonical spełnił moje oczekiwania, była to dość zwarta i intensywna dawka szwedzkiej brutalności. Dzika, skomasowana, istny buldożer. Set-lista Demonical przedstawiała się następująco (dla zainteresowanych): "Cursed Liberation", "World Serpent", "To Become The Weapon", "Return in Flesh", "Throne Of Perdition", "The Arrival of Armageddon" i "Death Metal Darkness".
Choć nazwa trasy Death Doom Darkness Tour wskazuje na obecność kapel death doom metalowych tak naprawdę jedynie October Tide najbliżej do doom metalu z całej nieświętej trójcy. Nie da się ukryć że death doom October Tide jest bardzo melodyjny, ba, momentami odnoszę wrażenie że obecnie zespół ma ciągoty w kierunku melodyjnego death metalu, którego nie trawię. Na szczęście kiedy October Tide zaczyna grać wolno i ponuro robi się całkiem miło. Wykreowaniu atmosfery smutku i melancholii towarzyszą delikatne partie gitarowe i wpadające w ucho melodie. Koncert October Tide został ciepło przyjęty przez zgromadzoną w Bazylu publiczność, ku uciesze gawiedzi zespół bisował dwukrotnie i wracał do przeszłości grając m.in. "Grey Dawn" z albumu z 1999 roku pod tym samym tytułem czy "12 Days of Rain" z "Rain Without End" (1997). Piękny szary jesienny świt. I deszcz padający bez końca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz