czwartek, 14 sierpnia 2014

Transatlantyk 2014: "20 000 dni na Ziemi", "Bateria" i "Połów bez sieci"















Z racji tego, iż uczestniczę w tegorocznej edycji festiwalu filmowego Transatlantyk 2014 (w poprzednich dwóch edycjach też brałem udział) krótkie recenzje obejrzanych filmów.

"20 000 Days on Earth" (2014, "20 000 dni na Ziemi") - Intymny i niezwykle interesujący film dokumentalny będący udaną próbą wiwisekcji procesu twórczego Nicka Cave'a, lidera The Bad Seeds i cenionego na całym świecie piosenkarza i pisarza. Wspaniale zmontowana czołówka będąca zapisem życia Nicka Cave'a począwszy od dnia życia numer jeden do dnia numer dwadzieścia tysięcy. Będąc szczerym na muzyce Cave'a znam się słabo (uwielbiam chociażby jego soundtrackowe dokonania z Warrenem Ellisem), ale po projekcji "20 000 dni na Ziemi" to się chyba zmieni. Film powstał w trakcie nagrywania "Higgs Boson Blues" z piętnastego albumu studyjnego Nick Cave and the Bad Seeds "Push the Sky Away" (2013). Nick Cave zazdrośnie strzeże swojej prywatności, lecz tutaj opowiada o wspomnieniach swojego życia w rozmowie z psychoanalitykiem. Wspomina np. o pierwszym doświadczeniu seksualnym w wieku piętnastu lat (z dziewczyną "kabuki", która przebrała go w damskie fatałaszki), a także o lekturze pierwszego rozdziału "Lolity" Nabokova wraz z ojcem. Ciekawe są także dyskusje Nicka Cave'a z Kylie Minogue i eks-muzykiem The Bad Seeds i założycielem Einstürzende Neubauten Blixa Bargeldem w jadącym nadmorskimi ulicami Brighton samochodzie. Cave przyjeżdża na lunch do Warrena Ellisa, odwiedza Archiwum Nicka Cave'a mieszczące się w Melbourne, ale na potrzeby filmu przetransportowane do Brighton (w trakcie gigu Birthday Party w Niemczech jeden z fanów wysikał się na basistę Traceya Pew, po czym Tracey zrzucił go ze sceny). Na dokładkę Nick Cave i jego 12-letni bliźniacy Arthur i Earl zajadający kanapki przed telewizorem i oglądający "Człowieka z blizną" z Alem Pacino. Po prostu piękne.

"The Battery" (2012, "Bateria") - "Baterię", niezależny zombie horror będący skrzyżowaniem z kinem drogi Jeremy Gardner (filmowy Ben) zrealizował w ciągu dwóch tygodni za sumę 6000 dolarów. Reżyser filmu wciela się w postać jednego z protagonistów, Bena. Wspólnie z przyjacielem imieniem Mickey dwaj młodzi baseballiści wędrują przez post-apokaliptyczną Nową Anglię i pomimo odmienności charakterów próbują ze sobą współpracować przy eksterminacji żywych trupów. Miotacz i łapacz. W "The Battery" tak naprawdę zombies pojawiają się bardzo rzadko, stanowią jedynie delikatne tło akcji, której motywem przewodnim staje się wzajemna relacja pomiędzy Benem a Mickeyem. Nie dowiemy się dlaczego doszło do wybuchu epidemii zombifikacji, gdzie się ona rozpoczęła i jaki był jej przebieg. Ben i Mickey trzymają się z dala od miejskich molochów, wędrują niczym Thoreau ścieżkami przyrody, pośród jezior i lasów. Ben myśli racjonalnie, łowi i zbiera, nie stroni od zabijania, natomiast Mickey cierpi za utraconą miłością, a co za tym idzie jest bierny, apatyczny, smutny. Ucieka od rzeczywistości w świat muzyki prawie non-stop słuchanej z discmana. Nie do końca przekonał mnie "The Battery", a to głównie za sprawą nadmiernie rozwleczonych sekwencji np. mycia zębów czy dłużącego się finału w samochodzie stojącymi pomiędzy hordami zombies. W filmie praktycznie nie ma efektów gore, zombies pojawiają się sporadycznie, niemniej muszę przyznać, że scena, w której zamknięty w aucie Mickey na widok ukrytego pod podkoszulkiem biustu żeńskiego żywego trupa spuszcza spodenki i zaczyna się masturbować sprawiła, że buchnąłem gromkim śmiechem. Takiego rozwiązania w niezależnej produkcji o zombies się nie spodziewałem.

"Fishing Without Nets" (2014, "Połów bez sieci") - "Fishing Without Nets" w reżyserii Cuttera Hodierne to thriller, który pozwala spojrzeć na poczynania somalijskich piratów trudniących się porywaniem statków i ich załóg z perspektywy ubogich Somalijczyków. Abdi jest rybakiem w nędznej somalijskiej wiosce. Chłopak ma na utrzymaniu żonę i małego synka. Chcąc zapewnić najbliższym choćby okruchy nadziei na lepszy byt podejmuje decyzję o przeszmuglowaniu żony i dziecka do Jemenu. Kiedy żegna się z nimi ma świadomość, że bez pieniędzy może ich już nigdy nie zobaczyć. Abdi decyduje się więc przystąpić do somalijskich piratów i tym samym zarobić duże pieniądze. W końcu nie jest się mężczyzną gdy się nie umie zadbać o żonę i dziecko. Grupa Abdiego wypływa w morze i opanowuje francuski ropowiec płynący jednak bez cennego ładunku. W takiej mało komfortowej dla piratów sytuacji należy porwać (koniecznie) białych mężczyzn i liczyć na sowity okup. Ale nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, gdyż niektórzy z piratów chcą pieniędzy od razu, inni pragną poczekać i wynegocjować lepsze warunki. W końcu za coś trzeba żyć... i żuć khat. Doskonale zagrany i emocjonujący thriller o niejednoznacznym zakończeniu pozwalającym na grę domysłów. Momentami dość brutalny, acz większość scen przemocy ma miejsce poza kadrem.

3 komentarze:

  1. Właśnie wróciłem z seansu ""20 000 Days on Earth". Świetne kino dla fanów i dla tych co dopiero zamierzają zanurzyć się w muzyce Cave'a. Tak jak napisałeś to obraz niezwykle intymny. Niejako obdzierający gwiazdę z płaszczyka niedostępności. Poznajemy jego lęki, sceniczne uniesienia itd. Do tego jest tu sporo humoru.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Film mi się bardzo podobał, a nie należę nawet do zatwardziałych fanów Nicka Cave'a. Niemniej to wielki artysta i bardzo intrygujący człowiek. "20 000 Days on Earth" na pewno warto obejrzeć. Filmy recenzuję tutaj dość sporadycznie opisując głównie horrory i thrillery, ale z racji tego że miałem wejście na Transatlantyk 2014 trzeba było poopisywać co się tam widziało. Pozdrawiam i zajrzę na Twojego bloga.

      Usuń
    2. Wpadaj wpadaj :). Jeżeli chodzi o Nick'a, to rzeczywiście "otwiera" się zarówno przed fanami, których już ma, oraz przed tymi kolejnymi. Na 'Darker Than Black, Blacker Than Hate' zagoszczę na dłużej. Fajne tematy.

      Usuń