niedziela, 19 października 2014

Implode, Grave i Entombed A.D. w Eskulapie, 18.10.2014 roku (fotorelacja)



















Przede wszystkim pochwała należy się PW Events za to jak postąpili z biletami na odwołany koncert Behemoth, który miał się odbyć 6 października 2014 roku. Wyszła z tego (jak wiadomo) spora afera, ale organizator zapowiedział, że wszyscy ci, co kupili bilety na ów koncert wejdą z nimi na koncert Grave i Entombed, który miał się odbyć 18 października 2014 roku. W dodatku 6 października w Bazylu zagrały supporty Behemoth z trasy The Satanist: Merkabah, Mord'A'Stigmata i Tribulation. Wystarczyło dopłacić tylko 10 zł i okazać bilet. Czyli reasumując ten zbędny wywód na bilecie The Satanist zobaczyłem aż 6 kapel: supporty Behemoth + Implode, Grave i Entombed AD. Szacunek dla PW Events za profesjonalizm i wyjście ku fanom metalu. Warto było nie oddawać biletu i domagać się zwrotu kasy.

Pod Eskulapem byłem już po 18.30. Zaczął się zbierać tłum fanów szwedzkiego death metalu. Do klubu wszedłem jako jeden z pierwszych, po czym poleciałem na stoisko z merchem kupić na CD "Back to the Front" (2014) Entombed A.D. Rzucił mi się w oczy t-shirt Entombed A.D. z wampirem Nosferatu, ale tym razem odpuściłem. Preferuję kupować płyty na koncertach, gdyż są tańsze niż w sklepach typu Empik czy Media Markt, gdzie stoiska z muzyką metalową pozostawiają pod kątem zawartości sporo do życzenia. Kupiłem piwo, spotkałem się z dwójką znajomych z Violence Online i ruszyliśmy pod scenę poobserwować jak sobie radzą Szwedzi z Implode. Nie zadałem sobie wcześniej trudu, by posłuchać co mają do zaoferowania. Na żywo też mnie nie zachwycili, ot, dość przeciętny melodyjny death metal z naciskiem na groove. Usłyszałem tam też wpływy metalcore'a, którego nie trawię. Natomiast plusem Implode jest wokalista Johann Ejerblom. Facet to szalejący po scenie wulkan energii. Jego gesty, mimika twarzy, niemal ciągły uśmiech - nie powiem, zachęcało to do obcowania z muzyką Implode na żywo. Niemniej młynu pod sceną na Implode nie było, sala Eskulapa była jeszcze przerzedzona, chociaż parę osób całkiem nieźle bawiło się przy dźwiękach młodego bandu z Marienstad. Ja czekałem na Grave i Entombed A.D.

Grave miałem przyjemność poprzednio oglądać 19 grudnia 2013 roku we wrocławskim Firleju jako support Marduk. Już wtedy kompletnie sponiewierali publikę klasycznym szwedzkim death metalem. Grave to bez wątpienia istna bestia koncertowa wychylająca się z najciemniejszych czeluści grobu. Wprawdzie założyciel Grave Ola Lindgren pozostał obecnie jako jedyny ze starego składu, ale nowi członkom Grave nie można zarzucić braku profesjonalizmu. Bardzo dobre, przestrzenne brzmienie, morderczy ciężar, sceniczne ogranie oraz świetna set-lista. Pod sceną niektórzy wpadli w obłąkańczy amok, a już zwłaszcza gdy Grave odegrało takie klasyki jak "Christi(ns)anity" czy "Into the Grave". Poleciało oczywiście także kilka mocarnych wałków z ostatniego jak dotąd i wyśmienitego albumu Grobu "Endless Procession Of Souls" (2012). Cieszyć się należy, że starzy wyjadacze scenowi tacy jak Ola Lindgren są ciągle bezgranicznie oddani death metalowi. Obym zobaczył jeszcze Grave na żywo, bo jest co oglądać.

Entombed A.D. nie widziałem wcześniej na żywo, także z niecierpliwością wyczekiwałem na ich występ. Ale wpierw nieco wyjaśnień. W tej chwili nie ma już ikony szwedzkiego death metalu i death'n'rolla Entombed, jest natomiast Entombed A.D. Gitarzysta Alex Hellid, współzałożyciel Entombed nie brał udziału w nagrywaniu debiutanckiego materiału Entombed A.D. "Back to the Front" (2014) i nie jest już w zespole. Kwestia czy bez obecności Alexa grupa powinna istnieć dalej pozostaje dyskusyjna, ale z drugiej strony uważam pomysł Hellida na symfoniczne odegranie "Clandestine" (1991) z orkiestrą za kompletnie chybiony. Faktem jest, iż w obecnym składzie Entombed A.D. pozostał jedynie Petrov na wokalu. Składu dopełniają Olle Dahlstedt (perkusja), Nico Elgstrand (gitara) i Victor Brandt (bas). No cóż, szarpanina i prawne przepychanki w stylu Gorgoroth, Grave Digger i Kat, ale ważne jest to, że Petrov wciąż pragnie koncertować z Entombed A.D. i grać chamski i wulgarny szwedzki death'n'roll z jakiego Entombed zasłynął chociażby na "Wolverine Blues" (1993). Z "Back to the Front" (2014) zdążyłem się już trochę osłuchać i to całkiem solidny krążek, choć nie ma co oczekiwać kolejnego "Left Hand Path" czy wspomnianego "Wolverine Blues". Po prostu fajna płyta, którą można zapuścić w trakcie libacji alkoholowej albo seansu jakiegoś kiczowatego horroru. W Eskulapie Entombed A.D. oczywiście skupił się na odegraniu kawałków z "Back to the Front", ale usłyszałem np. numer tytułowy z "Left Hand Path" czy "Living Dead" i "Revel in Flesh" z "Clandestine" (1991), a także "Out of Hand" z "Wolverine Blues" ("Jesus Christ Lord of Flies" plus wymowny gest Petrova pokazujący środkowy palec w górę). Podobał mi się charakterystyczny przepity wokal Larsa Gorana Petrova, który w przerwach między poszczególnymi kawałkami i darciem ryja popijał polską Perłę i co rusz oblewał się wodą. W każdym bądź razie Petrov w koszulce Bathory nie oszczędzał się na scenie. Koncert odegrany został z ogromnym luzem, bez jakiejkolwiek spiny. Generalnie muzyka Entombed (czy obecnie Entombed A.D) łatwo wpada w ucho i to idealny materiał do grania na żywo. Musiałem się zmyć nieco przed końcem koncertu, ale moim zdaniem Entombed A.D. pokazał wczoraj klasę. Pięknie zabrzmiały te ich zapiaszczone gitary i fajne solówki. Szorstka i brudna petarda.

Wywiad: http://www.violence-online.pl/wywiady/entombed-a-d-pozbylismy-sie-balastu/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz