wtorek, 21 stycznia 2014

Polytechnique/ Politechnika (2009) - recenzja















6 grudnia 1989 roku, Ecole Polytechnique w Montrealu. Uzbrojony w myśliwski nóż i pół-automatyczny karabinek Ruger Mini-14 25-letni Marc Lépine (imię nadane mu przez ojca: Gamil Rodrigue Liass Gharbi) udaje się do sali wykładowej (Pokój 303) mieszczącej się na drugim piętrze uczelni. Tam nakazuje pięćdziesięciu męskim słuchaczom wyjść, a wszystkim kobietom zostać na miejscu. Mówiąc, że walczy z 'feminizmem' z zimną krwią morduje 6 z nich. Potem krąży korytarzami, dociera na stołówkę i do innej sali wykładowej (Pokój 311). Strzela prawie wyłącznie do kobiet. Łącznie zabija 14 z nich, kolejne 10 rani, rani też 4 mężczyzn. Po trwającej 20 minut masowej rzezi popełnia samobójstwo. O owym kanadyjskim Columbine opowiada elegijny dramat "Polytechnique" (2009) w reżyserii Denisa Villenueve.

Villenueve wstrzymał się od natrętnego moralizowania i oceny poczynań masowego mordercy Marca Lépine, ale jednocześnie pokazał, że kobiety wciąż spotykają się z podejrzliwym traktowaniem gdy np. oświadczą, że chcą studiować aeronautykę. Film został nakręcony w subtelnej czerni i bieli, co nadało mu intrygującą surowość. Masakra dokonana przez Marca widziana jest z perspektywy studentki Valerie i studenta Jeana-Francisa. Ogląda się "Polytechnique" niemal niczym paradokument. Zabrakło mi jednak dogłębnej analizy psychologicznej sprawcy masowego mordu, w końcu jego nienawiść do kobiet nie wzięła się znikąd. Film jest porządnie zagrany, stara się trzymać faktów oraz potrafi być intensywny i przejmujący. Wracając na moment do feminizmu Marc Lépine stał się dla wojujących feministek niejako symbolem męskiej przemocy wobec kobiet. No bo skoro nienawidził feminizmu to automatycznie należy przyjąć, że nienawidził kobiet. Nie jest to jednak takie proste. Lépine dorastał w niestabilnej i dysfunkcjonalnej rodzinie. Nienawidził ojca, który bił go, jego matkę  i rodzeństwo. Ojciec Marca był osobnikiem autorytarnym, patologicznie zazdrosnym, cechowała go nienawiść do kobiet, które miały służyć mężczyznom. W takim toksycznym środowisku rodzinnym wychował się Marc. Nadto nigdy nie spał z kobietą. Zapomina się też, że jeden ze studentów po wyjściu z sali wykładowej w której Lepine zabił 6 kobiet przeżył tak silną traumę, że osiem miesięcy po tragedii w Ecole Polytechnique powiesił się. Sarto Blais obwiniał siebie, że nie powstrzymał Lepine'a. 11 dni potem samobójstwo popełnili rodzice samobójcy. Zatem masakra w Montrealu dotknęła również mężczyzn. Cieszę się, że Villenueve to zauważył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz