sobota, 5 lipca 2014

Samozwańczy dyktator atolu Clipperton



















Niewielki atol Clipperton w kształcie pierścienia oddalony od południowo-zachodniego wybrzeża Meksyku o 965 km. Pokryty koralem, pełen zamieszkujących go krabów kokosowych. Od maja do października smagany przez silne ulewy, a przez resztę roku cuchnący amoniakiem. Niezamieszkaną wysepkę obmywają fale Pacyfiku, a jeśli chodzi o wegetację to znajduje się na niej jedynie kilka palm kokosowych. Rekiny żyjące w pobliżu Clipperton nie pozwalają na swobodne pływanie. Najwyższy punkt wyspy wznosi się na wysokość 29 metrów i jest pozostałością wulkanu. O atol walczyły Meksyk, USA, Francja i Wielka Brytania - z jednej strony jako o miejsce strategiczne, z drugiej z uwagi na obfite zasoby ptasiego guana. Nazwa atolu Clipperton pochodzi od nazwiska brytyjskiego pirata. Nie będę się skupiał na zaiste ciekawej historii przechodzenia atolu Clipperton z rąk do rąk, nie mniej interesuje mnie jej niechlubny wycinek.

W 1910 roku na wyspę trafiło trzynaścioro meksykańskich żołnierzy pod dowództwem gubernatora Ramona Arnauda Sr. Potem na niewielki atol trafiły żony i służący, zaczęły przychodzić na świat pierwsze dzieci w uprzednio posadowionych prymitywnych budynkach. W 1914 roku na atolu rozbił się amerykański statek. Ratownicy pojawili się dość szybko, Amerykanie nakazali Arnaudowi opuścić sporny kawałek lądu, ale ten odmówił. Niejako przy okazji wyrzucił z atolu ostatniego Brytyjczyka z rodziną, który odpłynął wraz z Amerykanami. Tymczasem w Meksyku zaczynała się rewolucja. O osadnikach na Clipperton zapomniano, przestały przybywać na statkach zapasy żywności.

Na wyspie znajdowało się wówczas 26 osób: 13 żołnierzy, 12 kobiet i dzieci, a także Victoriano Álvarez, samotnik mieszkający u podstawy skalistego klifu nad skonstruowaną przez Meksykanów w 1906 roku latarnią morską. Zaczynało brakować jedzenia: owszem, można było spożywać ptaki, ptasie jaja, złowione ryby czy sporadyczne kokosy, ale niedobór witaminy C spowodował na wyspie przypadki zachorowania na szkorbut. Mężczyźni zaczęli umierać, ich ciała grzebano głęboko w piasku, by nie dobrały się do nich kraby (pamiętacie może cykl groszowych horrorów o krabach Guya N.Smitha z wydawnictwa Phantom Press?). Co na to Arnaud? Nie chciał opuścić atolu. Dostrzegł w oddali statek, ale był to prawdopodobnie miraż. Namówił jednak trzech żołnierzy, aby z nim wypłynęli w morze. Wściekli towarzysze Arnauda rzucili się na niego chcąc odebrać mu broń. Wszyscy wypadli za burtę łodzi i utonęli. W międzyczasie w wyspę uderzył huragan, a żona Arnauda, Alicia Rovira Arnaud powiła czwarte dziecko w piwnicy domu męża, syna imieniem Angel. Huragan zniszczył wszystkie budynki na wyspie, ale ukryte w piwnicy kobiety i dzieci przeżyły.

Wtedy pojawił się On. Victoriano Álvarez. Zgromadził całą broń, po czym wyrzucił ją w głębiny laguny pozostawiając sobie jedną strzelbę. Niezwłocznie ogłosił się królem atolu. Wszystkie kobiety należały do niego. Gdy jedna z nich mu się opierała zgwałcił ją i zastrzelił, inne regularnie bił i poniżał. Nie ważny był wiek: najpierw 20-letnia Altagracia Quiroz, potem 13-letnia Rosalia Nava, następnie 20-letnia Tirza Randon. Tej ostatniej obawiał się najbardziej, gdyż kobieta nie kryła nienawiści do niego. Szalony latarnik, który popadł w obłęd żyjąc w izolacji. I tak minęły dwa lata dyktatorskiej władzy Alvareza.

18 lipca 1917 roku 29-letnia Alicia Rovira Arnaud wraz z 7-letnim synem Ramonem Jr. i Tirzą Randon pojawiły się przed chatką Alvareza. Victoriano piekł wówczas upolowanego ptaka. Nie był zadowolony, że przyszła Randon. Ta wbiegła do jego miejsca zamieszkania i powróciła dzierżąc młotek, po czym na sygnał Alicii uderzyła króla atolu dwukrotnie w głowę. Alicia odepchnęła Tirzę i zaczęła zadawać mężczyźnie ciosy siekierą krzycząc do syna, by pobiegł po jego strzelbę. Randon nie miała dość całkowicie masakrując twarz tyrana. Zwłoki Victoriano staną się karmą dla krabów.

Trójkę kobiet i ośmioro dzieci uratuje załoga amerykańskiego okrętu wojennego "USS Yorktown". Marynarzom dopiero za drugim razem uda się wylądować na brzegu piaszczystego atolu. Dzieci z powodu niedożywienia były niemal skarłowaciałe, dwuletni Angel Arnaud cierpiał na krzywicę. W 1980 roku Ramón Arnaud Jr (wówczas 70-letni) powrócił na atol wraz z teamem biologów Jacquesa Cousteau, w końcu tam się urodził. Ale od czasu śmierci samozwańczego króla atolu nikt już nie próbował zamieszkać na Wyspie Clippertona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz